Wiemy, kto zaprosił oskarżonego o szpiegostwo na spotkanie z Agatą Kornhauser-Dudą
Była żona, lokalna radna związana z PiS, a do niedawna pracowniczka państwowej firmy z sektora telekomunikacyjnego. To z jej polecenia mężczyzna oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosjan został tłumaczem pierwszej damy RP Agaty Kornhauser-Dudy na spotkaniu z uchodźcami.
Wczoraj ujawniliśmy, że na spotkaniu Agaty Kornhauser-Dudy z uchodźcami z Ukrainy w ośrodku pod Wyszkowem tłumaczem był Mateusz Piskorski, oskarżony o pracę na rzecz rosyjskiego wywiadu.
Kancelaria Prezydenta RP potwierdziła nasze informacje, ale oświadczyła, że to nie ona była organizatorem spotkania.
Organizator - Centrum Księdza Orione w Brańszczyku - z kolei stwierdził, że poprosił o pomoc w zorganizowaniu tłumacza wolontariuszkę - Ewę Bartosiewicz, radną powiatu wyszkowskiego.
"Pani Ewa poleciła Pana Piskorskiego" - wskazała katolicka instytucja.
Najpierw Samoobrona, potem PiS
Ewa Bartosiewicz jeszcze kilka lat temu nazywała się Bartosiewicz-Piskorska. To była żona Mateusza Piskorskiego.
Z naszych informacji wynika, że małżeństwo co prawda się rozpadło, ale byli małżonkowie utrzymują dobre relacje.
Widać to było choćby przed aresztem śledczym na warszawskim Służewcu w maju 2019 r., gdy Mateusz Piskorski wychodził na wolność po trzyletnim areszcie związanym najpierw z zarzutami, a potem aktem oskarżenia o szpiegostwo. Na zdjęciu z tego wydarzenia opublikowanym przez portal Onet widać, że Piskorski wsiada do Volkswagena Passata na wyszkowskich numerach rejestracyjnych. W oświadczeniu majątkowym Ewy Bartosiewicz jako radnej powiatu wyszkowskiego za rok 2019 znajdujemy Volkswagena Passata rocznik 2011.
Wczoraj Mateusz Piskorski potwierdził nam, że to on jest na zdjęciach ze spotkania pani prezydentowej z uchodźcami. Dzisiaj - gdy spytaliśmy, dlaczego była żona odbierała go z aresztu - stwierdził, że nie chce rozmawiać o swoich relacjach z osobami prywatnymi. Uznał też, że go nękamy.
W rozmowie z Wirtualną Polską były rzecznik Partii Zmiana Tomasz Jankowski stwierdza, że jest niemal pewny, że to Bartosiewicz odebrała Piskorskiego z aresztu. Scenę musiał oglądać z odległości, z drugiej strony ulicy, bo jako świadek w procesie Piskorskiego ma zakaz kontaktu z nim. I tłumaczy, że Bartosiewicz z Piskorskim utrzymują relacje choćby ze względu na dwójkę dzieci.
W maju 2019 r. Ewa Bartosiewicz oprócz zasiadania w radzie powiatu wyszkowskiego z ramienia PiS była też członkiem państwowego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Ostrowcu Świętokrzyskim, podległego Ministerstwu Aktywów Państwowych. Była również zatrudniona w innej państwowej spółce - Funduszu Rozwoju Spółek.
Bartosiewicz-Piskorska bardzo szybko zaczęła robić karierę w polityce. Tuż po studiach była dyrektorką biura ówczesnego ministra rolnictwa i rozwoju wsi Andrzeja Leppera. Jako 25-latka była przymierzana do stanowiska prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Lepper mówił publicznie, że to odpowiednia kandydatka, bo skończyła studia.
W tym samym czasie jej ówczesny mąż był posłem Samoobrony.
Błyskotliwą karierę przerwał konflikt pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością a Samoobroną, przyspieszone wybory i faktyczny upadek chłopskiej partii.
Bartosiewicz-Piskorska jednak nie zerwała z polityką. W 2013 r. wstąpiła do Prawa i Sprawiedliwości. Wystartowała w wyborach na stanowisko wójta gminy Zabrodzie.
- Chcemy to wyraźnie podkreślić, że PiS popiera kandydaturę pani Ewy Bartosiewicz-Piskorskiej w wyborach na wójta - mówił wówczas Arkadiusz Czartoryski, poseł PiS. Dodawał, że młoda prawniczka to "dobry uzysk dla PiS-u".
Ewa Bartosiewicz-Piskorska świeciła wówczas blaskiem odbitym od znanych polityków PiS: Krzysztofa Tchórzewskiego, Henryka Kowalczyka i Krystyny Pawłowicz. To jednak nie pomogło. Nie weszła nawet do drugiej tury. Ponownie na afiszach wyborczych pojawiła się w 2018 r. Ale już bez drugiego członu nazwiska - jako Ewa Bartosiewicz. Jej były mąż przebywał już wówczas w areszcie śledczym po usłyszeniu prokuratorskich zarzutów o szpiegostwo na rzecz Rosji i Chin.
Bartosiewicz nadal była związana z PiS. Otrzymała drugie miejsce na liście wyborczej Prawa i Sprawiedliwości do rady powiatu wyszkowskiego. To wystarczyło: została radną. Od tego czasu ma obowiązek publikowania oświadczeń majątkowych.
W służbie cyberbezpieczeństwa
Z oświadczeń majątkowych wiemy, że Bartosiewicz pracowała w NASK SA, czyli spółce powołanej przez NASK Państwowy Instytut Badawczy.
To podmiot, który świadczy zaawansowane usługi bezpieczeństwa teleinformatycznego. Można powiedzieć, że jest spółką instytutu, której celem jest zarabianie pieniędzy, a nie działalność na rzecz państwa.
NASK SA na swej stronie twierdzi, że jego misją jest zapewnianie bezpieczeństwa danych w cyfrowym świecie.
- Pani Bartosiewicz nie była tego gwarantem. Już nie pracuje w spółce - mówi nam osoba blisko związana z NASK, na wysokim stanowisku.
Bartosiewicz pracowała tam do grudnia 2021 r.
Nadal za to jest związana ze spółką powołaną do życia przez NASK w celu zbudowania nowej siedziby instytutu.
Chodzi o Mana Solid Invest. Jeśli wierzyć aktualnemu wpisowi w Krajowym Rejestrze Sądowym - była żona Piskorskiego jest w niej członkiem rady nadzorczej.
- Nie jest grzechem być byłą żoną oskarżonego o szpiegostwo. Ale nie można ukrywać, że relacje łączące byłych małżonków mogą mieć wpływ na ocenę możliwości pracy na rzecz państwa - słyszymy od pragnącego zachować anonimowość członka polskiego rządu.
Jak napisała "Polityka", władze ostrzegała przed nią Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
13 marca, dzień po ujawnieniu udziału Piskorskiego w spotkaniu Agaty Kornhauser-Dudy z uchodźcami, zapytaliśmy Ewę Bartosiewicz, jak określiłaby swoje relacje z Mateuszem Piskorskim, dlaczego poleciła go jako tłumacza na spotkanie pierwszej damy z uchodźcami oraz dlaczego odebrała go z aresztu w maju 2019 r.
Nie odpowiedziała, nie odebrała telefonu. Zostaje tylko prosty fakt: to ona poleciła swojego eksmęża, na którym ciążą prokuratorskie zarzuty o szpiegostwo, jako tłumacza na spotkanie pierwszej damy z uchodźcami.
Szymon Jadczak
Szymon.Jadczak@grupawp.pl
Patryk Słowik
Patryk.Slowik@grupawp.pl
Skandaliczne słowa Ławrowa. "Tego się nie da się słuchać"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski