PolskaRyszard Kalisz nie zamierza porzucać partii

Ryszard Kalisz nie zamierza porzucać partii

Poseł SLD Ryszard Kalisz, który w sobotę stracił miejsce w zarządzie Sojuszu, nie zamierza odchodzić z partii. - Kierownictwo SLD nie pozbawi mnie determinacji do tego, by zmieniać tę partię - powiedział Kalisz w TVN24.

Ryszard Kalisz nie zamierza porzucać partii
Źródło zdjęć: © wp.pl

12.10.2010 | aktual.: 12.10.2010 21:49

- Jestem człowiekiem lewicy i nikt mnie lewicowości w Polsce nie pozbawi. Wszyscy znają moje poglądy, również na wewnętrzną działalność partii politycznej, na demokrację wewnętrzną w partii, strukturę partyjną i ja po prostu działam na rzecz dobrej działalności SLD. Jeżeli z tego powodu się mnie wyrzuca z zarządu, to mi jest po prostu przykro, ale to nie znaczy, że grupa kierownicza teraz pozbawi mnie determinacji, żeby SLD zmieniać - mówił Kalisz.

Poseł podkreślił, że jest "członkiem-założycielem SLD" i wiele projektów, którymi partia ta "się dziś szczyci", było jego autorstwa. W tym kontekście wymienił m.in. wnioski do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy lustracyjnej i ustawy o CBA.

Przekonywał, że wciąż ma wielu zwolenników w partii. - Byłem 10 dni temu na konwencji wyborczej w Siedlcach, popierałem kandydata SLD na prezydenta miasta Macieja Drabio, entuzjastycznie ludzie SLD mnie tam witali - mówił poseł Sojuszu.

Zdaniem Kalisza decyzja o tym, że podczas sobotniej konwencji krajowej Sojuszu - jako jedyny - nie otrzyma od delegatów wotum zaufania, zapadła wcześniej. - Dzwoniło do mnie wiele osób, również ze ścisłego grona współpracowników Napieralskiego, którzy mi opowiadali, jak to się stało, kiedy podjęto decyzję, kiedy szefowie regionów ustalili to z kierownictwem partii - mówił poseł SLD.

Kalisz uważa też, że jako członek partii ma prawo krytykować jej szefa. - Jeżeli za krytykę szefa wyrzuca się człowieka, to jaka to partia? - pytał. Zapewniał jednocześnie, że nigdy nie wypowiedział ani jednego słowa, które "nie byłoby troską o dobro lewicy w Polsce i troską o to, żeby lewica w Polsce miała swoją właściwą, należytą, efektywną reprezentację".

Dodał, że wspiera kandydatów Sojuszu startujących w listopadowych wyborach samorządowych. - Wspieram kandydata na prezydenta Warszawy Wojciecha Olejniczaka - już do tej pory w wielu miejscach z nim byłem, organizuję mu spotkania z kreatywnymi środowiskami w Warszawie i będę go jeszcze wspierał - podkreślił.

Kalisz odniósł się też do swej obecności 2 października na kongresie Janusza Palikota. Wiceszefowa Sojuszu Katarzyna Piekarska oceniła w sobotę, że to właśnie udział Kalisza w kongresie miał decydujący wpływ na to, że poseł Sojuszu nie otrzymał wotum zaufania.

- Ja, będąc w Sali Kongresowej nie powiedziałem żadnego słowa nielewicowego, tak bym to określił. Mówiłem o wartościach lewicowych, a w trakcie pytań z sali były pytania chociażby o Jerzego Wenderlicha, że czegoś nie zrobił właściwie, ja musiałem ich bronić - zapewniał Kalisz.

W sobotę Kalisz jako jedyny z członków władz SLD nie otrzymał od delegatów konwencji krajowej partii wotum zaufania i stracił tym samym miejsce w zarządzie SLD.

Kalisz powiedział też, że pozostaje w kontakcie telefonicznym z Januszem Palikotem i chętnie się z nim znów spotka.

Wiceszefowa Sojuszu Katarzyna Piekarska oceniła w sobotę, że to właśnie udział Kalisza 2 października w kongresie Ruchu Poparcia Palikota miał decydujący wpływ na to, że poseł Sojuszu nie otrzymał wotum zaufania.

W rozmowie z TVP Info szef SLD Grzegorz Napieralski podkreślił, że słuchał wtorkowych wypowiedzi Kalisza i wierzy głęboko, iż zrozumie on sobotnią decyzję partii. - To jest pewien sygnał, że on powinien jednak oddawać więcej siebie dla SLD - mówił. Jak wyliczał, dzięki SLD Kalisz był "ministrem, pracował w kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego, jest szefem ważnych komisji sejmowych. Jest i będzie dla Kalisza miejsce w Sojuszu - zapewnił jednocześnie Napieralski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (35)