Rymań. 37‑latka wjechała w stację benzynową. Teraz usłyszała zarzuty
Rymań. 37-latka, która wjechała w stację benzynową, usłyszała zarzuty. Kobieta odpowie m.in. za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Szacowana wartość strat to 20 tysięcy złotych. Pojawił się również wniosek o trzymiesięczny areszt.
01.03.2021 15:41
Jak poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, 37-latka usłyszała trzy zarzuty: chodzi m.in. o uszkodzenie mienia oraz narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dwóch pracownic stacji i policjanta.
- Pierwszy (z zarzutów - przyp. red.) dotyczy uszkodzenia mienia o łącznej wartości 20 tys. zł, na skutek wjechania samochodem marki bmw w budynek stacji paliw. Jednocześnie, uszkadzając konstrukcję budynku, doprowadzając do oderwania się jej elementów, podejrzana naraziła na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dwie pracownice stacji i funkcjonariusza policji - tłumaczył prok. Gąsiorowski.
37-latka usłyszała także zarzut wywierania wpływu na czynności policji. Miała zmusić funkcjonariusza do zaniechania próby jej zatrzymania, uderzając lusterkiem samochodu. Kobieta nie zatrzymała się również do kontroli drogowej.
Co więcej, jest także podejrzana o posiadanie nieznacznej ilości marihuany. Najwyższa kara, jaka grozi za popełnienie poszczególnych czynów, to odpowiednio do 3 i 5 lat pozbawienia wolności. Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu domaga się również trzymiesięcznego aresztu dla kobiety.
Tabloid "Fakt" informował w poniedziałek, że powodem agresywnego zachowania 37-latki w Rymaniu miała być sprzeczka z partnerem. Kobieta zeznała, że wspólnie wracali z podróży do Holandii. Postanowili zatankować i doszło między nimi do poważnej kłótni.
Strzały na stacji w Rymaniu. Policjanci zawalili sprawę? Ekspert ocenił ich działania
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę w miejscowości Ryman w województwie zachodniopomorskim. 37-letnia kobieta wjechała z impetem w stację benzynową. Obecni na miejscu policjanci musieli użyć broni, jednak nie udało im się zatrzymać kobiety.
Interwencja została nagrana i opublikowana w sieci. Pojawiają się pytania, czy funkcjonariusze zrobili wszystko, by zatrzymać kobietę demolującą stację benzynową.
- Nawet doświadczony policjant waha się, czy szkody wyrządzone z użyciem tej broni nie będą dużo wyższe niż ucieczka obywatela i ewentualne późniejsze zatrzymanie go w bezpieczniejszych okolicznościach - tłumaczył w rozmowie z WP były naczelnik Wydziału Kryminalnego Komendy Głównej Policji Marek Dyjasz. - Policjanci chyba nie do końca wiedzieli, jak się zachować. Mieli wątpliwości, czy ten środek przymusu będzie adekwatny - dodał.