Ruszył proces kolejnego opozycjonisty z Białorusi
W Mińsku rozpoczął się proces Źmiciera Bandarenki, koordynatora kampanii "Europejska Białoruś" i współpracownika Andreja Sannikaua, jednego z opozycyjnych kandydatów aresztowanych po wyborach prezydenckich na Białorusi 19 grudnia zeszłego roku.
Działacz sztabu wyborczego Sannikaua został zatrzymany w Mińsku nad ranem 20 grudnia, po demonstracji opozycji, która w wieczór po wyborach kwestionowała oficjalne wyniki dające prawie 80% prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence. Bandarenka jest oskarżony z artykułu mówiącego o organizacji i przygotowaniu działań poważnie naruszających porządek publiczny lub aktywnym udziale w nich. Możliwa kara waha się od grzywny do ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności na okres do trzech lat.
Według oskarżenia Bandarenka swoimi działaniami przyczynił się do przeszkód w pracy firm i instytucji znajdujących się w centrum Mińska, gdzie odbywała się demonstracja: m.in. restauracji McDonalds oraz stacji metra Oktiabrskaja.
Podczas procesu w sali sądu nie działają telefony komórkowe, co znacznie utrudnia pracę dziennikarzy - odnotowują media opozycyjne. Radio Swaboda podaje, że proces toczy się w małej sali, na 25 osób, a kilka rzędów zajmują członkowie oficjalnej organizacji młodzieżowej - Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży (BRSM). Na sali są też dyplomaci z krajów Unii Europejskiej.
Bandarenka jest w grupie tych aresztowanych po wyborach opozycjonistów, którym w ostatnich miesiącach złagodzono zarzuty. Najpierw przedstawiono mu zarzuty dotyczące masowych zamieszek, grożące potencjalnie karą do 15 lat więzienia.
W środę rozpoczyna się proces samego Andreja Sannikaua, któremu zarzutów nie złagodzono; jest on oskarżony o organizację masowych zamieszek.