''Świat przyzna nam rację''
Höss głęboko wierzył w to, co robił w obozach koncentracyjnych. Choć brzmi to jak wyjątkowo ponury żart, był przekonany o ich resocjalizacyjnych ''walorach''. W 1946 r., już w więzieniu w Norymberdze, tak charakteryzował cel istnienia kacetów: ''Poprzez zapobiegawcze osadzanie w obozie koncentracyjnym należy położyć kres rozkładowej, kreciej robocie wrogów państwa w stosunku do narodu i państwa. Elementy aspołeczne, które dotychczas swobodnie działały na szkodę całego narodu, poprzez surowe wychowanie w porządku, czystości i systematycznej pracy mają być zostać wychowane na pożytecznych ludzi. Niepoprawni przestępcy i recydywiści poprzez zapobiegawcze osadzenie w obozie mają zostać wyeliminowani z narodu niemieckiego''.
Jak się można spodziewać, powyższa zasada w żadnym wypadku nie miała dotyczyć Żydów. Dla nich istniała tylko jedna droga opuszczenia obozów koncentracyjnych - przez komin krematorium. ''Byłem absolutnie przekonany - mówił po wojnie - że Żydzi byli przeciwieństwem narodu niemieckiego i prędzej czy później musi dojść do rozprawy narodowego socjalizmu ze światowym żydostwem - tak myślałem jeszcze w czasach pokoju''.
Podczas wojny Höss twierdził, że z czasem cały świat przychyli się do nazistowskiej optyki patrzenia na Żydów. ''[Z]akładałem - opowiadał komendant Auschwitz - że inne narody także wcześniej czy później rozpoznają to żydowskie niebezpieczeństwo i również opowiedzą się przeciwko niemu''.