Rozszerzenie NATO. W co gra Orban? "Węgry będą czekać"
Dr Dominik Hejj z Instytutu Europy Środkowej w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski został zapytany m.in. o to, co Viktor Orban chce ugrać na akceptacji decyzji o rozszerzeniu NATO o Szwecję i Finlandię. Inny kraj, który mówił "nie" temu pomysłowi była Turcja, która twierdziła, że skandynawskie kraje stanowią azyl dla tureckich opozycjonistów. - W wypowiedziach Viktora Orbana od lat przewija się wątek, w którym Rosja musi się bronić przed wpływami NATO. Jeżeli zobaczymy, gdzie jest położna Szwecja i Finlandia, to Viktor Orban znowu będzie tłumaczył, że Rosja w obawie buduje strefy buforowe, które przebiegają przez terytorium Ukrainy, jak powiedział w 2018 roku - przypomniał ekspert. - Moim zdaniem, to nie jest powiązane z funduszami unijnymi, chociaż dałoby się znaleźć na to tezę, bo dziennikarze serwisu Wolna Europa dotarli do ustaleń, według których 7 grudnia miałoby być głosowanie w węgierskim parlamencie, czyli dzień po tym, kiedy instytucje unijne miały odblokować Węgrom pieniądze. Byłby to gest: macie za swoje. Natomiast moim zdaniem jest to głównie granie na tym, aby nie zmieniać systemu bezpieczeństwa w regionie - wyjaśnił. - Nie wiemy, w którą stronę pójdzie wojna w przeciągu trzech miesięcy. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że gdyby Ukraina przyspieszyła w kolejnych miesiącach, bo nie ma żadnej gwarancji, że to uchwalenie (ws. rozszerzenia NATO - przyp. red.) wydarzy się w lutym, gdyby szala przechylała się na stronę Ukrainy, to Turcja zwlekałaby dalej, a Węgry czekały. Kiedy sytuacja zacznie się normować, powiedzą: po cóż to zmieniać. skoro sytuacja na froncie się uspokaja - wyjaśnił dr Hejj. Gość WP dodał, że te kraje mają inne postrzeganie bezpieczeństwa w regionie niż Polska i wschodnia flanka NATO.