ŚwiatRozpoczyna się bój o konstytucję UE

Rozpoczyna się bój o konstytucję UE

W zgiełku bojowych okrzyków, dobiegających z 25 stolic obecnych i przyszłych państw Unii Europejskiej, ich przywódcy rozpoczną na szczycie w Rzymie batalię o kształt przyszłej unijnej konstytucji.

03.10.2003 | aktual.: 03.10.2003 11:02

Najwięcej kontrowersji budzi podział władzy w Unii, w tym tryb podejmowania decyzji przez jej Radę Ministrów, zakres uprawnień nowego, stałego przewodniczącego Rady Europejskiej (zgromadzenia unijnych przywódców) i skład Komisji Europejskiej.

Polska zapowiada walkę o utrzymanie korzystnego dla siebie systemu głosowania w Radzie Ministrów, uzgodnionego w 2000 roku w Nicei, o zachowanie pierwszeństwa NATO w sprawach obronnych i o wpisanie do preambuły wyraźnego odniesienia tradycji chrześcijańskich Europy.

W sprawie Nicei głównym, a według wielu znawców tematu jedynym, sojusznikiem Polski jest Hiszpania. W sprawach obronnych - Wielka Brytania, choć ostatnio zajmuje bardziej kompromisowe stanowisko. O tradycje chrześcijańskie z różnym natężeniem upominają się też Hiszpania, Irlandia, Malta, Słowacja i Włochy.

Spełnienie tych postulatów będzie trudne nie tylko dlatego, że sprzeciwiają się im Niemcy, Francja, Holandia, Belgia i Luksemburg, a także - poza odwołaniem do chrześcijaństwa - Włochy (jako przewodniczącym UE w tym półroczu zależy im na uzgodnieniu konstytucji przed końcem roku).

Postulaty te nie zostały uwzględnione przez Konwent Europejski, zgromadzenie przedstawicieli parlamentów i rządów, które wypracowało projekt konstytucji w czasie burzliwych, 17- miesięcznych debat od końca lutego 2002 roku do lipca 2003.

Konstytucja będzie nowym, ulepszonym traktatem, któremu konwent zaproponował nadać nazwę "Traktatu Konstytucyjnego". Zgodnie z prawem unijnym konstytucję musi zaakceptować konferencja międzyrządowa na szczeblu szefów państw lub rządów.

Po raz pierwszy w historii Unii, rządy przystępują do dyskusji nad unijnym traktatem, mając jego gotowy projekt, sporządzony w tak otwarty, demokratyczny sposób przez przedstawicieli państw i społeczeństw.

Czerwcowy szczyt w Salonikach określił zresztą dokument przedstawiony przez konwent jako "dobrą podstawą do rozpoczęcia konferencji międzyrządowej" mającej przyjąć ostateczną wersję konstytucji.

Umacnia to pozycję tych państw, które nie życzą sobie zmian w projekcie, nawet jeżeli Polska i Hiszpania uważają, że konwent nie był upoważniony do przekreślania systemu z Nicei. Warszawa i Madryt przypominają też, że konwent nie przyjął swego projektu do końca jednomyślnie.

Zasiadające w nim, szefowa dyplomacji hiszpańskiej Ana Palacio i polska minister ds. europejskich Danuta Huebner zgłaszały zastrzeżenia do proponowanego przejścia w 2009 roku na system podejmowania decyzji w Radzie UE podwójną większością - ponad połowa państw członkowskich reprezentujących co najmniej 60% ludności Unii.

Z drugiej strony, przeciwnicy ponownej dyskusji w tej sprawie, porównywanej przez nich do "otwarcia puszki Pandory", wskazują, że panie Palacio i Huebner podpisały się pod projektem konwentu, podobnie jak przedstawiciele parlamentów obu krajów.

Brukselscy eksperci kreślą dwa scenariusze konferencji międzyrządowej. Albo Włochom, Niemcom i Francji uda się szybko przeciągnąć na swoją stronę Wielką Brytanię, która wydaje się skłonna do kompromisu, i większość małych państw, a w końcu "przekupić" czymś Polskę i Hiszpanię. Wtedy konstytucja zostanie przyjęta 13 grudnia na szczycie w Brukseli.

Albo wszystkim puszczą nerwy, dojdzie do ostrej przepychanki jak na szczycie w Nicei w grudniu 2000 roku, tyle że tym razem już z udziałem 25 państw, a nie 15, i konferencja przeciągnie się do wiosny.

Może to wpędzić Unię w kryzys i doprowadzić do powiązania targów o konstytucję z targami o pieniądze (budżet UE na lata 2007- 20011/13). Wtedy wezmą górę emocje podszyte nacjonalizmem i niechęcią do partnerów, co nie wróżyłoby Unii harmonijnej przyszłości - ostrzegają eksperci.

Wiele zależy od determinacji grupy małych krajów z Austrią i Finlandią na czele, które walczą o ograniczenie uprawnień stałego szefa Rady Europejskiej - bo obawiają się, że będzie działał w interesie dużych państw - i o zasadę "jeden kraj, jeden komisarz z pełnym prawem głosu".

Ustępstwa "wielkich" w tych sprawach mogą osłabić opór "małych" wobec projektu konstytucji sporządzonego przez konwent i doprowadzić do izolacji Polski i Hiszpanii, skłaniając je do kompromisu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)