Rozpoczął się proces twórców Amber Gold
• Początek procesu został przełożony ze względu na alarm bombowy
• Budynek sądu musiał być ewakuowany
• Początek procesu został przesunięty na godzinę 11
• Na ławie oskarżonych zasiedli Marcin oraz Katarzyna P.
• Założyciele spółki mieli oszukać klientów na ponad 850 mln zł
• Grozi im 15 lat więzienia. Nie przyznają się do winy
21.03.2016 | aktual.: 21.03.2016 12:54
Przed gdańskim Sądem Okręgowym o godz. 11.00 rozpoczął się proces twórców największej w Polsce piramidy finansowej Amber Gold. Według prokuratury, założyciele spółki oszukali klientów na ponad 850 milionów złotych.
Proces nie rozpoczął się o godz. 9.00, jak planowano, z powodu ewakuacji budynku Sądu Okręgowego w Gdańsku. Policja nakazała ewakuację z powodu alarmu bombowego.
W gdańskim sądzie będą dziś obowiązywać szczególne procedury bezpieczeństwa. Będzie czynne tylko główne wejście do budynku, będą szczegółowe kontrole osobiste. By wejść na salę rozpraw, trzeba było zdobyć specjalną wejściówkę.
Marcin i Katarzyna P. oskarżeni są o oszustwa na wielką skalę, pranie brudnych pieniędzy i fałszowanie dokumentów. Grozi im 15 lat więzienia. Nie przyznają się do winy. Obrońca oskarżonego mecenas Michał Komorowski w rozmowie z Radiem Gdańsk ujawnił, że jego klient nie nie zamierza składać wyjaśnień przed sadem. Zapowiada, że niebawem zostanie złożony wniosek o uchylenie aresztu tymczasowego.
Równolegle toczy się postępowanie upadłościowe spółki. Roszczenia wierzycieli to 584 miliony złotych. Syndykowi na razie udało się odzyskać 43 mln dzięki sprzedaży kruszców, nieruchomości, samochodów. Pieniądze w pierwszej kolejności pokryją koszty postępowania upadłościowego, wynagrodzenia dla byłych pracowników spółki i zaległości na rzecz Skarbu Państwa. To, co zostanie, dostaną poszkodowani klienci. Niektórzy z nich przyszli na rozprawę. Nie rezygnują, bo wierzą, że chociaż część pieniędzy odzyskają. Niektórzy, na skutek działalności Amber Gold, stracili oszczędności całego życia.
Sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Paweł Szefernaker mówi, że afera Amber Gold to symbol III RP. Poseł PiS powiedział w Radiu Koszalin, że uczestnicy afery to grupa uprzywilejowanych ludzi, która mogła sobie pozwolić na oszukiwanie reszty społeczeństwa. Zdaniem Szefernekera, ludzie ci mieli układy z poprzednimi władzami i to dawało im przekonanie, że mogą sobie na wszystko pozwolić. Minister w Kancelarii Premiera przypomniał, że prezydenci najważniejszych miast reklamowali wejście na rynek linii lotniczej, związanej z Amber Gold. Szefernaker wyraził nadzieję, że proces przyniesie sprawiedliwy wyrok w tej aferze.
Założyciele Amber Gold kusili klientów wysokim oprocentowaniem inwestycji, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. Afera wybuchła latem 2012 roku. Łącznie poszkodowanych zostało około 19 tysięcy osób.
"Ten łachudra mnie okradł. Brak mi słów"
Niektórzy pokrzywdzeni przez właścicieli spółki Amber Gold rozmawiali z dziennikarzami jeszcze przed ogłoszeniem alarmu bombowego w sądzie.
- Jestem emerytem, mam dwoje niepełnosprawnych dorosłych dzieci. Miałem oszczędności na mieszkanie, a ten łachudra mnie okradł. Brak mi słów na to. Skrzywdził kilkanaście tysięcy ludzi, zabierając im oszczędności życia - powiedział pan Marek z Gdańska. Dodał, że ma żal do instytucji państwowych.
- To jest niedopuszczalne, że państwo polskie nie miało nad tym nadzoru (...) Ten człowiek miał wcześniej wyroki zanim założył firmę. Czy takie machloje można robić w majestacie prawa? Oczekuję, że zostanie odpowiednio ukarany i że dostaniemy jakąś rekompensatę. Jeśli on (Marcin P.) nie ma takiego majątku, to będziemy skarżyć Skarb Państwa, a następnie pójdziemy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - mówił.
Inny pokrzywdzony, pan Krzysztof z Gdańska wyjaśnił, że przyszedł do sądu, aby zobaczyć na własne oczy, jak ten proces będzie prowadzony. - Jestem rozżalony, że to wszystko tak długo trwa. Na początku inwestowałem małe kwoty i dużo procentowo zyskałem, potem były coraz większe kwoty i za trzecim razem już straciłem, i to sporo - przyznał.