ŚwiatRosyjskie ministerstwo obrony: NATO podsyca antyrosyjską histerię przed szczytem

Rosyjskie ministerstwo obrony: NATO podsyca antyrosyjską histerię przed szczytem

• Rosyjskie ministerstwo obrony: NATO podsyca panikę i podtrzymuje wizerunek podstępnego wroga
• Wszystko po to, by "uzyskać kolosalne wojskowe budżety" - twierdzi rzecznik resortu obrony
• Rosja nie łamie międzynarodowych umów i ustaleń
• Rosyjskie MSZ krytykuje chęć zaangażowania NATO w rejonie Morza Czarnego
• To nie jest morze NATO - stwierdza rosyjski dyplomata

Rosyjskie ministerstwo obrony: NATO podsyca antyrosyjską histerię przed szczytem
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | ZURAB KURTSIKIDZE

15.06.2016 | aktual.: 15.06.2016 18:45

Rzecznik resortu obrony Rosji Igor Konaszenkow oświadczył w środę, że NATO podsyca antyrosyjską histerię przed lipcowym szczytem Sojuszu w Warszawie. Odnosząc się do sprawdzianu gotowości bojowej rosyjskich sił, zaznaczył, że nie narusza on żadnych umów.

- Zgodnie z przewidywaniami stopień rusofobicznej histerii poszczególnych przedstawicieli Sojuszu znacznie zaostrzył się w przeddzień szczytu krajów NATO. Jest oczywiste, że rzeczywistym celem podobnych wypowiedzi o "rosyjskim zagrożeniu wojskowym" jest celowe podsycanie paniki i podtrzymanie wizerunku podstępnego wroga, na walkę z którym można uzyskać kolosalne wojskowe budżety - głosi oświadczenie rzecznika.

Podkreślił też, że żadne z rosyjskich ćwiczeń wojskowych, w tym niezapowiedziane kontrole gotowości, nie naruszają międzynarodowych umów i porozumień. Konaszenkow zaznaczył, że w "duchu dobrej woli" Rosja przedstawiła attache wojskowym i za pośrednictwem OBWE informację o rozpoczęciu we wtorek niezapowiedzianego sprawdzianu gotowości bojowej. Ma on potrwać do 22 czerwca.

Jak dodał, "nasi zagraniczni koledzy znowu nie chcą tego zauważyć, kontynuując rozgrywanie swego antyrosyjskiego spektaklu".

Minister obrony Siergiej Szojgu mówił we wtorek, że w czasie sprawdzianu "szczególna uwaga będzie poświęcona organizacji pracy personelu operacyjnego w planowaniu wykorzystania wojsk w różnych sytuacjach".

Morze Czarne to nie jest morze NATO

Rosyjskie MSZ odniosło się tymczasem krytycznie do wtorkowej wypowiedzi sekretarza generalnego Sojuszu Jensa Stoltenberga, który zapowiedział, że NATO ma zamiar rozszerzyć swoją obecność wojskową w regionie Morza Czarnego.

- Już wzmocniliśmy patrolowanie powietrzne i ćwiczenia oraz omawiamy stworzenie w Rumunii struktur do rozmieszczania tam międzynarodowej brygady sojuszu - stwierdził Stoltenberg.

Andriej Kielin - jeden z najważniejszych urzędników rosyjskiego MSZ, były ambasador Rosji przy OBWE, obecnie dyrektor Departamentu Współpracy Europejskiej - stwierdził, że "gdyby Sojusz podjął decyzję o stacjonowaniu tam stałych sił, byłoby to działaniem destabilizującym, bo nie jest to morze NATO".

- Morze Czarne nie ma nic wspólnego z Sojuszem. Nie sądzę, by pomogło to w poprawie naszych relacji - dodał dyplomata, cytowany przez rosyjskie agencje informacyjne.

Na początku czerwca rosyjskie media szeroko informowały o wpłynięciu na ten akwen amerykańskiego niszczyciela USS Porter. Jest on wyposażony w najnowocześniejszą wersję systemu obrony antyrakietowej, który może być częścią przyszłej i budowanej m.in. w Rumunii tarczy mającej chronić państwa wschodniej flanki sojuszu.

Agencja Reutera, która również komentuje tę wypowiedź, przypomina, że konwencja z Montreaux stwierdza, że kraje, które nie mają dostępu do Morza Czarnego, nie mogą utrzymać na nim okrętów wojennych dłużej niż 21 dni. Rumunia, Bułgaria i Turcja - kraje NATO - mają łącznie dostęp do ponad tysiąca kilometrów wybrzeża Morza Czarnego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (45)