Rosyjskie drony wleciały na Białoruś. Tymczasem trwał lot Łukaszenki

Wojna w Ukrainie. Śledź najnowsze wydarzenia w naszej RELACJI NA ŻYWO

W czwartek, 3 października, rosyjskie drony szturmowe wleciały w białoruską przestrzeń powietrzną, w czasie gdy w powietrzu znajdował się śmigłowiec z samozwańczym prezydentem Białorusi.

Według danych radarowych, około godziny 12:55 czasu lokalnego, trzy drony kamikadze przekroczyły granicę pomiędzy ukraińskim obwodem czernihowskim a białoruskim obwodem homelskim.

Dwa Shahedy naruszyły białoruską przestrzeń powietrzną w pobliżu wsi Nowa Huta, poruszając się w kierunku Homla, natomiast trzeci dron wleciał w pobliżu wsi Łojew, kierując się w stronę Chojniki.

W momencie naruszenia białoruskiej przestrzeni powietrznej przez Shahedy, śmigłowiec z Łukaszenką znajdował się w powietrzu. "Śmigłowiec leciał na południe z rezydencji dyktatora "Ozierny". Łukaszenka zmierzał do miasta Mikaszewicze w obwodzie brzeskim" - podają źródła.

Grupa informuje także, że nad ranem ok. 4:55 w Kalinkowiczach eksplodował jeden z rosyjskich bezzałogowców. Nie wiadomo, czy doszło do samoistnej detonacji, czy też został zestrzelony przez siły obrony powietrznej.

"Informujemy również, że do godziny 17:30 nie wpłynęła żadna informacja z Ministerstwa Obrony Narodowej ani Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych Republiki Białorusi w sprawie opisanego powyżej zdarzenia" - podkreślili

W nocy przed opisywanym incydentem rosyjskie wojsko wystrzeliło aż 105 dronów szturmowych na Ukrainę. Systemy obrony przeciwlotniczej były aktywne w 15 regionach kraju, co pozwoliło na zestrzelenie 78 dronów.

To nie pierwszy przypadek, kiedy rosyjskie drony naruszają białoruską przestrzeń powietrzną podczas ataków. Jak zauważa "Belaruski Hajun", w przeszłości białoruskie wojsko zestrzeliwało rosyjskie bezzałogowe statki powietrzne w podobnych sytuacjach.