Rosyjski superjacht Amadea w Honolulu. Teraz z amerykańską banderą
Stany Zjednoczone przejęły morską luksusową jednostkę, wartą 325 milionów dolarów. W czwartek wpłynęła ona na Hawaje, z gwiaździstym sztandarem na maszcie. To skutek sankcji, nałożonych na rosyjskich oligarchów w związku z inwazją Rosji na Ukrainę.
Jeszcze w zeszłym tygodniu Amadea cumowała w porcie na wyspie Fidżi, gdzie została zatrzymana przez Japonię. W tym czasie FBI prowadziło śledztwo, by potwierdzić, do kogo należy jacht. Sprawa oparła się o sądową wokandę.
Już wcześniej wiele wskazywało na to, że właścicielem jest rosyjski oligarcha Suleiman Kerimov. Stany Zjednoczone ustaliły, że Kerimov potajemnie kupił go w zeszłym roku, stosując różne manipulacje i wykorzystując "przykrywki". Amadea pływała pod bandą Kajmanów.
Rosyjski superjacht Amadea w Honolulu. Teraz z amerykańską banderą
Jak ujawnia agencja AP NEWS, FBI poinformowało, że nakaz przeszukania na Fidżi ujawnił e-maile wskazujące, że dzieci Kerimowa były w tym roku na pokładzie statku i że załoga używała kryptonimów - G0 dla Kerimova, G1 dla jego żony, G2 dla jego najstarszej córki, a kolejne cyfry dla młodszych dzieci.
Prawdziwy pływający pałac, przemieszczające się po wodach całego świata spełnia więc warunki, wyznaczone przez międzynarodowe społeczności w związku z wojną w Ukrainie. Oligarchowie blisko współpracujący z prezydentem Rosji Władimirem Putinem są objęci sankcjami, a ich majątek podlega konfiskacie.
Statek o długości 106 metrów wyposażony jest w zbiornik na żywe homary, ręcznie malowane pianino, basen i duże lądowisko dla helikopterów. Prawnik Feizal Haniff, który reprezentował rzekomego właściciela - firmę Millemarin Investments, przekonywał, że właścicielem tego luksusu jest zupełnie inny Rosjanin, który w przeciwieństwie do Kerimowa nie podlega sankcjom.
"Sankcje nie wystarczą". Specjalistka krytykuje działania NATO
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski