Mikołajów. Rosyjski pocisk spadł na dziedziniec szpitala dziecięcego
Z doniesień Witalija Kima, szefa obwodu mikołajowskiego wynika, że położony na południu kraju Mikołajów jest nieustannie bombardowany. Pokazuje dziedziniec szpitala dziecięcego, gdzie eksplodował rosyjski pocisk.
We wtorek 5 kwietnia, czyli 41. dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę Witalij Kim, szef obwodu mikołajowskiego opublikował na Telegramie nagranie ostatniego bombardowania na Mikołajów.
Jak przekazał Kim, miejscem rosyjskiego ataku jest dziecięcy szpital w Mikołajowie. - Na nagraniu widać pocisk, który spada i eksploduje tuż obok zaparkowanych karetek — powiedział.
Również we wtorek szef obwodu mikołajowskiego zaapelował do mieszkańców, by nie wierzyli w pojawiające się fałszywe informacje, że "Mikołajów zostanie zdobyty w ciągu trzech najbliższych dni".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Bombardowania Mikołajowa. "Ucierpiało ponad 600 mieszkańców"
W poniedziałek 4 kwietnia rosyjskie wojska użyły pocisków kasetowych do ostrzału Mikołajowa. Pociski eksplodowały w pobliżu przystanku autobusowego i na drodze w gęsto zaludnionej dzielnicy miasta. Szacuje się, że w wyniku ataku zginęło dziesięć osób, a ponad 60 zostało rannych.
Kaczyński mówi o broni atomowej z USA w Polsce. Szef BBN: rozmawiamy o wszystkich opcjach
Z kolei pod koniec marca rosyjskie samoloty zbombardowały gmach obwodowej administracji. Zginęło wówczas 36 osób, w tym sekretarka Witalija Kima.
Według stanu na 3 kwietnia w czasie działań wojennych w obwodzie mikołajowskim ucierpiało ponad 600 mieszkańców, zginęło 161 osób, w tym sześcioro dzieci.
- Ponad dwa tysiące budynków, prywatnych i użyteczności publicznej, zostało zniszczonych lub uszkodzonych — powiedział w poniedziałek Kim.
Czytaj także:
Źródło: Telegram / TVN24
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski