Rosyjska świetlica dla dzieci w Mariupolu. Nie ma wody i prądu, obiady gotują na ognisku
Posiłki przygotowują na ogniu na ulicy. Drugie piętro budynku przypomina gruzowisko, w którym żołnierze Władimira Putina szukają materiałów budowlanych do ponownego wykorzystania. W świetlicy w zrujnowanym przedszkolu nie ma wody, światła i toalet. Rosyjskie "centrum dla dzieci" w Mariupolu przedstawia się już nie dramatycznie, a groteskowo.
Rosyjscy okupanci "otworzyli" w Mariupolu centrum dla dzieci. Placówkę utworzyli na terenie zrujnowanego przez swoje wojska przedszkola nr 104.
Budynek, w którym uruchomiono placówkę dla dzieci, jest niemal doszczętnie zniszczony. Niemal, bo ile parter nadaje się do adaptacji i remontu, o tyle kolejne piętra przypominają niebezpieczne gruzowisko.
"Groteskowe wieści"
Doradca mera Mariupola Petr Andruszczenko opisał w mediach społecznościowych, jak dokładnie wygląda sytuacja w zorganizowanej przez Rosjan placówce.
"Groteskowe wieści. (...) Żeby dobrze zrozumieć kontekst sytuacji - pierwsze piętro przedszkola jest prawie zrujnowane" - napisał.
"Aby otworzyć centrum, okupanci najpierw zostali zmuszeni do usunięcia gruzu, a teraz zostali poinstruowani, aby 'szukać' materiałów budowlanych i samodzielnie naprawiać budynek" - napisał Andruszczenko.
"Głównym przysmakiem kasza z jabłkami"
"W budynku nie ma ogrzewania, wody i elektryczności. Zniszczone są nawet toalety. Jedzenie jest przygotowywane na ogniu na ulicy. Głównym przysmakiem gotowanym na ognisku jest kasza z jabłkami" - dodał doradca mera.
Andruszczenko opublikował w aplikacji Telegram zdjęcie, na którym widać dziecięcą książeczkę o nazwie "Alfabet Donbasu". Słowo "Donbasu" na okładce zostało ukazane w barwach flagi samozwańczej, kontrolowanej przez Moskwę Donieckiej Republiki Ludowej.
"Szczęśliwe dzieciństwo po rosyjsku w pełnej krasie" - skomentował Andriuszczenko.
Miasto zrównane z ziemią
W zniszczonym przez rosyjskie wojska Mariupolu nad Morzem Azowskim, gdzie prawdopodobnie zginęło ponad 20 tys. mieszkańców, okupacyjne władze podejmują w ostatnich dniach kolejne propagandowe inicjatywy.
Wcześniej informowano m.in. o "paradzie" z okazji Dnia Zwycięstwa (9 maja) oraz wizytach studyjnych dla zagranicznych dziennikarzy, podczas których Rosjanie próbują zrzucać odpowiedzialność za zbrodnie wojenne na stronę ukraińską.
Zobacz też: To koniec bitwy o Mariupol. Tak wygląda miasto po ewakuacji