Rosyjska pauza się przedłuża? "W obwodzie charkowskim nie posunęli się o metr"
Kilka tygodni tygodni rosyjscy okupanci zdecydowali się na przeprowadzenie pauzy operacyjnej w celu uzupełnienia zapasów i przegrupowania wojsk. Jednym z aktualnych rosyjskich celów jest m.in. pełne przejęcie Charkowa. Jak jednak informuje szef regionalnych władz Ołeh Syniehubow, Rosjanom nie udało się przesunąć do przodu "nawet o metr".
- Od maja rosyjskie wojska nie zajęły nawet metra nowego terytorium w obwodzie charkowskim w północno-wschodniej części Ukrainy. Jesteśmy jednak świadomi, że wróg nie porzucił planów zdobycia Charkowa - oznajmił w środę szef regionalnych władz Ołeh Syniehubow.
Gubernator podkreślił, że siły rosyjskie koncentrują się na utrzymaniu dotychczasowych pozycji i "nie opuszczą Charkowszczyzny dobrowolnie". Jak przyznał, ukraińskie oddziały przygotowują się na ewentualny kolejny rosyjski szturm na stolicę obwodu.
Syniehubow przekazał także doniesienia o sytuacji w okupowanych miejscowościach. - Każde miasto to osobna historia. Najgorzej jest w Iziumie, gdzie nie ma żadnych usług komunalnych, światła, łączności, internetu. Rzecz jasna, mieszkańcom będzie najtrudniej w sezonie grzewczym, lecz pracujemy nad (rozwiązaniem) tych kwestii. Znowu otrzymaliśmy pytania w sprawie ewakuacji z Iziumu i czekamy na rezultaty negocjacji w tej sprawie - relacjonował szef obwodowej administracji.
- Mieszkańcy nie są zadowoleni, żyjąc w warunkach okupacyjnego reżimu. Ludzie chcą wyjechać przy pierwszej nadarzającej się okazji. Regularnie kontaktujemy się z przewodniczącymi lokalnych organów władzy lojalnych wobec Kijowa. Wszyscy czekają na wyzwolenie - dodał Syniehubow.
W połowie maja pojawiły się doniesienia o sukcesach ukraińskiej kontrofensywy na północ od Charkowa i odepchnięciu wojsk agresora na odległość 3-4 km od terytorium Rosji. Później Rosjanie odzyskali jednak kilka przyczółków w obwodzie charkowskim, co umożliwiło im wznowienie ostrzału miasta z powietrza i stanowisk artyleryjskich.
W trwających od tamtego czasu atakach na dzielnice mieszkalne ginie ludność cywilna. W środę rano śmierć poniosły co najmniej trzy osoby, a 23 zostały ranne.
Charków, drugie co do wielkości miasto Ukrainy, liczące przed inwazją blisko 1,5 mln mieszkańców, jest położony około 40 km od granicy z Rosją.