Rosyjscy żołnierze alarmują o stratach na froncie. Odpowiedź zaskakuje

O tym, że oddziały nowo zmobilizowanych Rosjan są w złej kondycji informują nie tylko zagraniczne wywiady wojskowe, ale i sami Rosjanie. - Tu jest gorzej niż w piekle - mówi na nagraniu jeden ze zmobilizowanych żołnierzy. Jedna z jednostek postanowiła złożyć skargę na złe warunki i ogromne straty wśród ludzi. "Straty są przesadzone" - brzmi odpowiedź.

"Gorzej niż w piekle". Zmobilizowani Rosjanie skarżą się na dowódców
"Gorzej niż w piekle". Zmobilizowani Rosjanie skarżą się na dowódców
Źródło zdjęć: © East News
Sara Bounaoui

Niezależne rosyjskie media informują o fiasku akcji mobilizacyjnej Władimira Putina. Wojacy, którzy wysyłani są na front, nie są odpowiednio przeszkoleni i wyposażeni.

Kilka dni temu żołnierze 155. Samodzielnej Gwardyjskiej Brygady Piechoty Morskiej Floty Oceanu Spokojnego złożyli skargę do gubernatora Kraju Nadmorskiego Olega Kożemiako. Piszą o ogromnych stratach, jakie jednostka ponosi w walkach na południu obwodu donieckiego. Jak twierdzą żołnierze, na skutek złych decyzji dowódców, w ciągu czterech dni ofensywy zginęło 300 osób.

Chodziło o działania, które miały na celu zajęcie przez Rosjan wioski Pawliwka. Zdaniem żołnierzy decyzję o ataku podjęto tylko dlatego, że w razie zajęcia miejscowości, dowódca generał Rustam Muradow, miał dostać państwowe odznaczenie. Według zmobilizowanych, w efekcie tych działań Rosjanie stracili 300 bojowników i połowę sprzętu, jednak dowództwo zataiło prawdziwy wymiar strat w obawie przed konsekwencjami.

Gubernator Oleg Kożemiako w odpowiedzi stwierdził, że "liczba ofiar jest przesadzona", a doniesienia o stratach mogą być "fałszowane przez Ukraińców". Kożemiako polecił prokuraturze wojskowej sprawdzić informacje o dużych stratach w jednostce, zaznaczając jednak, że list ze skargą może być "wrzutką" ukraińskich służb specjalnych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Tu jest gorzej niż w piekle"

Redakcja Sibir.Realii rozmawiała z Rusłanem, przyjacielem jednego z mężczyzn, który trafił do tej jednostki. Jak przekazał w rozmowie z serwisem, ostatnie wiadomości, które dostał z frontu były niepokojące. - Jego ostatnia wiadomość głosowa bardzo mnie zmartwiła. Znam go od wielu lat, a ostatni raz miał taki głos, kiedy zmarła jego matka. Ten chłopak jest zawsze wesoły, pozytywny. W jego głosie słychać było panikę. Powiedział, że ich bombardują. Ludzie, z którymi przyjechał, już nie żyją. Jak rozumiem, byli najpierw w Wołnowachy [miasto na południu obwodu donieckiego - przyp. red.], a potem zostali rzuceni pod Ugledar. Powiedział mi to pod koniec października, a w sobotę 5 listopada napisał, że pilnie potrzebuje 10 tys. rubli. Nie wyjaśnił dlaczego. Od tamtej pory nie ma z nim kontaktu - mówi Rosjanin.

- Rusio, tu jest prz... Znaleźliśmy się pod takim ostrzałem, tyle trupów... Ludzie obok mnie byli przepołowieni. Jestem w takiej d... Tu jest gorzej niż w piekle - mówił na nagraniu zmobilizowany Andriej.

Rusłan mówi także, że dostał od przyjaciela wideo. Na nagraniu żołnierze dyskutują o jakimś ataku. Wszyscy są pijani. - Wszyscy myślą, że to jakieś elitarne siły specjalne, a są tam zwykli ludzie. Andriej jest prostym hydraulikiem, mającym regularną pracę. Pokazałem nawet ten film moim przyjaciołom, wszyscy mówią, że ci żołnierze wyglądają jakby po raz ostatni w życiu pili - mówi Rusłan.

Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ

Źródło: Sibir.Realii

Wybrane dla Ciebie