Rośnie liczba ofiar koronawirusa. Lekarz: "Polacy, nic się nie stało"?
- Rzeczywiście wydaje się, że liczba nowych przypadków się ustabilizowała. Niestety, w ślad za falą największej liczby zachorowań, mniej więcej z opóźnieniem tygodniowym, dziesięciodniowym, idzie fala hospitalizacji, a za nią z kolei po kolejnych kilku dniach przychodzi fala zgonów. Niestety, przypuszczam, że maksymalne liczby zgonów jeszcze mamy przed sobą - stwierdził gość programu "Newsroom" w WP dr Konstanty Szułdrzyński z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii CSK MSWiA, członek Rady Medycznej przy premierze Mateuszu Morawieckim, oceniając obecną sytuację epidemiczną w Polsce. - Dla mnie ten fakt, że te liczby zakażeń spadają, nie stanowi jednak wielkiej satysfakcji. Zginęły tysiące ludzi, które zginąć by nie musiały, gdybyśmy prowadzili rozsądną politykę - podkreślił dr Szułdrzyński. - Kluczowy błąd popełniliśmy w momencie, w którym wszystkie kraje europejskie wprowadziły ograniczenia w rozprzestrzenianiu się wirusa, szczególnie pomiędzy osobami niezaszczepionymi, co skłoniło znacznie większą liczbę ludności do szczepień. Te szczepienia, jeśli nawet do końca nie uchroniły przed narastaniem liczby nowych przypadków, to bardzo mocno zredukowały liczbę zgonów. Zobaczmy, że w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, to w Niemczech liczba zgonów jest kilkukrotnie, przynajmniej czterokrotnie niższa niż u nas. I to jest ta liczba zgonów, której udałoby się uniknąć, gdybyśmy wprowadzili taką politykę, która się w tych krajach po prostu sprawdziła - ocenił gość programu "Newsroom". - Dobrze, że od 1 grudnia zostały wprowadzone obostrzenia. Bo ich niewprowadzanie, a zwłaszcza trąbienie na prawo i lewo, że obostrzeń nie ma i nigdy nie będzie, dawało poczucie, że nic się nie dzieje. Jest taka słynna polska pieśń "Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało" i zawsze ponosimy honorowe porażki. Tylko jeśli chodzi o gole, to można by te porażki jeszcze jakoś przeboleć, ale jeśli chodzi o życie tysięcy naszych współobywateli, to nie wiem, czemu przechodzimy nad tym tak lekko - ocenił dr Konstanty Szułdrzyński.