W małej wsi Wyryki w powiecie włodawskim (woj. lubelskie) od rana czuć poruszenie, strach i niepewność. Na dach domu małżeństwa spadł rosyjski dron. Budynek został zniszczony, lokatorzy cudem przeżyli.
Mieszkańcy wsi opowiedzieli, jak wyglądało to zdarzenie z ich perspektywy. - Co ja słyszałam? Huk, ogromny huk i latające samoloty - powiedziała Marzena Trociuk, dyrektorka lokalnej szkoły podstawowej. - To było przerażające. Nie wiedziałam, co się dzieje.
Mieszkańcy wsi Wyryki relacjonują noc
Jak podkreśliła, dron spadł bardzo blisko, bo 100 metrów od jej domu. Inna mieszkanka pytana przez reportera WP Jakuba Bujnika, co czuje po tym zdarzeniu, odpowiedziała, że strach. - Tylko strach - podkreśliła.
- Odwołaliśmy wszystkie zajęcia w szkołach i przedszkolach. Jeżdżę i uspokajam, ale lepiej, żeby dzieci zostały w domach - mówił wcześniej w rozmowie z WP wójt gminy Wyryki Bernard Błaszczuk.