Dr Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych, była w programie "Newsroom" w WP pytana o reakcję USA na wtargnięcie rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną. - Republikański kongresmen Joe Wilson oświadczył, że to akt wojny i wezwał prezydenta Trumpa do przyjęcia sankcji, które doprowadzą Rosję do bankructwa. A z kolei senator demokratów Dick Derbin stwierdził, że stanowi to poważne ostrzeżenie, że Władimir Putin wystawia na próbę determinację w obronie Polski i państw bałtyckich - zauważyła prowadząca program "Newsroom" w WP Agnieszka Synakowska.
- Po rzezi, jaką Putin kontynuuje na Ukrainie, tych wtargnięć nie można ignorować. Pełna zgoda. Myślę, że najwyższa pora, aby obecna administracja amerykańska i prezydent Trump, w pewnym sensie spojrzeli realnie na Rosję, a nie w sposób taki życzeniowy - stwierdziła dr Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.
- Prezydent Trump od samego początku liczył na to, że dogada się z Putinem i szybko zakończy wojnę w Ukrainie. To się po pierwsze nie dzieje, po drugie Putin ewidentnie zwodzi Trumpa, pozoruje negocjacje, pozoruje chęć doprowadzenia do rozejmu, a tak naprawdę chodzi mu o to, żeby skończyć tę wojnę na swoich warunkach, co jest nieakceptowalne dla Ukrainy. Rosja chce przejąć nad Ukrainą kontrolę nie tylko fizycznie, nad terytoriami, które okupuje, ale chce mieć wpływ na politykę tego państwa i nie chce dopuścić, aby Ukraina decydowała o swojej przyszłości - dodała.
- Trump nie brał tego pod uwagę i liczył na to, że z punktu widzenia interesów amerykańskich i rosyjskich będzie przestrzeń do jakiegoś rodzaju kompromisu, do jakiegoś rodzaju dogadania się. No i to się po prostu nie dzieje. Więc te komentarze w Stanach Zjednoczonych obecnie sprzyjają takiemu otrzeźwieniu administracji amerykańskiej i Trumpa osobiście, żeby wrócił do tej polityki, która przynosiła efekty, czyli twardej polityki wobec Rosji w sytuacji, w której Ukraina miała i ma wsparcie Zachodu, ale Zachód jest zjednoczony wokół wspierania Ukrainy, ma jedno zdanie na ten temat, a nie kilka - tłumaczyła dr Bonikowska. - To być może nie od razu, ale w perspektywie miesięcy może przynieść ochłodzenie nastrojów bojowych w Rosji i zrozumienie przez Władimira Putina, że metodami wojskowymi, metodami agresywnymi, metodami używania armii, wkraczania na terytorium obcego państwa po prostu nie opłaca się działać - dodała.
- Chwilę po tym, jak na polskim niebie pojawiły się drony, sekretarz stanu Marco Rubio został zapytany przez dziennikarzy, czy został poinformowany o tej sytuacji. Odpowiedział, że tak. Takie samo pytanie skierowano do Donalda Trumpa, ale nie odpowiedział. Czy to coś nam mówi? - dopytywała prowadząca program.
- Donald Trump prawdopodobnie jest skonfundowany tym wszystkim. Jest w pewnego rodzaju mentalnym chaosie, bo jego podejście do Putina, które było życzliwe, takie można powiedzieć, jak równy z równym i nastawione na zawarcie jakiegoś dealu, się nie sprawdza. Więc myślę, że Trump ma duży znak zapytania, co robić w takiej sytuacji, w której obwinia o tę wojnę swojego poprzednika, czyli Joe Bidena i nie chce powtórzyć ewidentnie takiej postawy jak reprezentowała administracja Bidena, czyli bardzo wyraźnego wspierania Ukrainy i montowania, a nawet przewodzenia temu tzw. globalnemu Zachodowi, który bardzo wyraźnie wspierał Ukrainę właśnie po to, żeby zatrzymać rosyjskie imperialne zakusy, ale także dać jasny sygnał na świecie, że nikt nie będzie w taki sposób działał, że nie ma zgody na to, żeby silniejsze państwo, łamiąc prawo międzynarodowe i wszystkie możliwe traktaty, nie używało dyplomacji do rozwiązywania sporów, tylko używało siły - odparła dr Małgorzata Bonikowska.