ŚwiatRosną antyrosyjskie nastroje, a Putin traci popularność

Rosną antyrosyjskie nastroje, a Putin traci popularność

Wraz z obawami przed wchłonięciem Białorusi przez Rosję wśród Białorusinów rosną antyrosyjskie nastroje, a prezydent Władimir Putin traci na popularności - wynika z sondażu, którego rezultaty przytaczają niezależne portale internetowe.

11.07.2006 | aktual.: 11.07.2006 17:30

W hipotetycznym referendum w sprawie wspólnego państwa za zjednoczeniem Rosji i Białorusi zagłosowałoby 44,9 proc. Białorusinów, czyli o 13 punktów procentowych mniej niż trzy lata temu - wskazują badania, przeprowadzone w czerwcu przez socjologów z zarejestrowanego w Wilnie Niezależnego Instytutu Badań Społeczno- Ekonomicznych i Politycznych (NISEPI), kierowanego przez Aleha Manajewa.

Odsetek przeciwników zjednoczenia wzrósł w tym czasie z 23,8% do 28,9%. Wzrosła też liczba osób, które deklarują, że nie wzięłyby udziału w referendum: z 8,6% do 13,8%.

Gdyby we wspólnym państwie wprowadzono urząd prezydenta, to 40% Białorusinów widziałoby na tym stanowisku Alaksandra Łukaszenkę, a tylko 24,2% - Władimira Putina. Pod koniec 2002 r. w podobnym sondażu Putin uzyskał poparcie 54% respondentów na Białorusi, a Łukaszenka - tylko 15%.

Socjologowie wiążą to z narastającym przekonaniem, że władze w Moskwie chcą, aby Białoruś weszła w skład Rosji i przestała być niepodległym państwem. Opinię taką wyraziło w sondażu 65% Białorusinów, podczas gdy jeszcze pod koniec zeszłego roku - niespełna 49%.

Ponad 48% ankietowanych w czerwcu uznało, że takie właśnie imperialne nastroje panują też w społeczeństwie rosyjskim.

Według politologa i dziennikarza Alaksandra Kłaskouskiego, sondaż świadczy, że duża część Białorusinów nie chce zjednoczenia z Rosją w jednym państwie. Dwie trzecie obawia się "wchłonięcia, inkorporacji" swego kraju przez Rosję, stąd spadająca popularność Putina jako "symbolu anszlusu".

Komentując wyniki sondażu, socjologowie z NISEPI zwracają uwagę, że Mińsk z jednej strony propaguje konieczność dalszej integracji w ramach Związku Białorusi i Rosji (ZBiR), z drugiej zaś państwowe media i sam prezydent Łukaszenka systematycznie atakują władze w Moskwie.

"W rezultacie w społecznej świadomości doszło do pewnego rozdwojenia w sprawie integracji z Rosją" - oceniają.

"Takie rozdwojenie społecznej jaźni może doprowadzić (i już prowadzi) do całkowicie odmiennych rezultatów, niż zakładają propagandyści. Otwierając puszkę Pandory antyrosyjskiej propagandy, etatowi ideolodzy nie zauważyli, jak znaleźli się na pozycjach swoich głównych przeciwników politycznych, czyli nacjonalistycznego skrzydła opozycji" - wskazują socjolodzy.

W Mińsku coraz głośniej mówi się o możliwości rozpisania referendum w sprawie zjednoczenia z Rosją już na jesieni, gdyż plebiscyt w Rosji nie może się odbyć w roku wyborów (w 2007 r. - parlamentarnych, a w 2008 r. - prezydenckich). Przed ewentualnym referendum i groźbą anszlusu Białorusi przestrzegał niedawno lider sił demokratycznych Alaksandr Milinkiewicz.

Nie wiadomo, czy wspólne państwo miałoby prezydenta. Mińsk jest przeciwny wpisaniu tego urzędu w Akcie Konstytucyjnym państwa związkowego, gdyż "wprowadzono by go nie dla Łukaszenki" - przypominają internetowe "Biełorusskije Nowosti".

Bożena Kuzawińska

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)