Rosjanie zrzucili bombę termobaryczną. "To nowy etap wojny"
Armia Putina po raz pierwszy od początku wojny użyła ważącej 1,5 tony bomby termobarycznej ODAB-1500 - alarmuje "Bild". Po eksplozji w niebo wzbił się słup dymu o wysokości kilometra. - To nowy etap w wojnie Rosji przeciwko ukraińskim miastom - ocenił dziennikarz "Bilda" Julian Roepcke.
30.03.2024 | aktual.: 31.03.2024 08:20
Bomba została zrzucona na miejscowość Wełyka Pysariwka w obwodzie sumskim w północno-wschodniej części Ukrainy.
ODAB-1500 została opracowana jeszcze w czasach Związku Radzieckiego. Bomby termobaryczne, znane też jako bomby próżniowe, uwalniają łatwopalny aerozol na krótko przed eksplozją. Podczas detonacji mieszanina spala się z wraz ze znajdującym się w powietrzu tlenem, czego efektem jest silna fala uderzeniowa i zabójcza dla ludzi gwałtowna zmiana ciśnienia.
- Wybuch bomby ODAB-1500 razi obszar o powierzchni 500 metrów kwadratowych - powiedział ukraiński komentator wojskowy Ołeksandr Kowałenko w rozmowie z agencją UNIAN.
Wcześniej Rosjanie używali w Ukrainie pocisków termobarycznych ODAB o masie od 170 do 500 kilogramów.
Ukraina pilnie potrzebuje broni. "Brakuje pieniędzy"
Tymczasem ukraińska armia zmaga się z niedoborami uzbrojenia i amunicji.
Estońska telewizja przypomniała, że do czeskiej inicjatywy zakupu pocisków dla Ukrainy przyłączyło się już wiele krajów. - Mimo to nadal brakuje pieniędzy. W ramach inicjatywy planuje się zakup amunicji poza Unią Europejską, a według najnowszych doniesień dostępnych będzie prawie dwukrotnie więcej pocisków, niż pierwotnie planowano, czyli w sumie 1,5 mln - słyszymy.
- W tej chwili jednak musimy przyznać, że brakuje pieniędzy, a nie pocisków - powiedział minister obrony Estonii Hanno Pevkur. Dodał także, że "na świecie są miejsca, gdzie moglibyśmy kupować dla Ukrainy amunicję".
Estoński minister zwrócił uwagę, że środków szuka się obecnie przede wszystkim w krajach Europy Północnej oraz Środkowej. Podkreślił także, że Francja zobowiązała się zwiększyć finansowanie w tej sprawie.
Przeczytaj też:
Źródło: "Bild"/PAP