Rosjanie wkręcili Andrzeja Dudę. Mocne słowa byłego prezydenckiego ministra
Nie milknie burza wokół rozmowy rosyjskich youtuberów z prezydentem Polski Andrzejem Dudą. - W tej sytuacji ewidentnie popełniono błędy. Popełnił je prezydent Polski, ale także jego współpracownicy. Przecież to nie są osoby, które rozpoczynają pracę w Pałacu Prezydenckim, ale mają za sobą już jedną kadencję - mówi w rozmowie z WP Sławomir Rybicki, były wiceszef Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego.
15.07.2020 | aktual.: 15.07.2020 17:45
- Może się zdarzyć sytuacja, że ktoś dzwoni do gabinetu prezydenta i pyta o możliwość łączenia. Kiedy jednak rozmowa nie jest przygotowywana przez MSZ albo przez ministra zajmującego się polityką zagraniczną - w tym przypadku przez szefa gabinetu Krzysztofa Szczerskiego - wówczas standardową procedurą jest zapowiedź oddzwonienia do takiej osoby. Wtedy weryfikuje się taki numer telefonu - dodaje były minister w Kancelarii Prezydenta, a obecnie senator Koalicji Obywatelskiej.
- Dopiero po weryfikacji można ewentualnie oddzwonić. I nie robi tego, broń Boże, prezydent, ale urzędnik Kancelarii do swojego odpowiednika przy sekretariacie generalnym ONZ. Dopiero wtedy potwierdza chęć łączenia - tłumaczy Sławomir Rybicki.
Jego zdaniem, prezydent Polski również ponosi odpowiedzialność za wpadkę. - Po pierwsze powinien się zorientować z kontekstu rozmowy. Przecież zna sekretarza generalnego ONZ, wielokrotnie z nim rozmawiał. To nie był akcent portugalski, przecież sekretarz generalny jest Portugalczykiem. To był akcent ewidentnie rosyjski. António Guterres jest dyplomatą i politykiem i nie pozwoliłby sobie w rozmowie na takie dowcipy i żarty wypowiadane wobec polskiego prezydenta. Wszystko to powinno wzbudzić niepokój Andrzeja Dudy - dodaje nasz rozmówca.
- Można być zaskoczonym sytuacją, można powiedzieć: oddzwonimy. Rozmowy telefoniczne w Kancelarii Prezydenta powinny być przygotowane przez ministra ze swoim odpowiednikiem za granicą. Omawia się wcześniej tezy, tematy i ustala godzinę łączenia. W tym przypadku, jeżeli to miało spontaniczny kontekst, to powinno wzbudzić podejrzenia i ostrożność u prezydenckich urzędników - dodaje Rybicki.
- To jest kompromitacja instytucji państwowych, kompromitacja osób odpowiedzialnych w Kancelarii Prezydenta za kontakty międzynarodowe. Wystarczyło telefon zweryfikować. A co z ochroną kontrwywiadowczą prezydenta? Czy ktoś miał w tym cel polityczny, by skompromitować polskiego prezydenta na arenie międzynarodowej? - kończy były prezydencki minister.
Przypomnijmy, Andrzej Duda padł ofiarą dwóch youtuberów z Rosji Aleksieja Stoljarowa i Wladimira Kuzniecowa. Zadzwonili do polskiego prezydenta, podając się za Sekretarza Generalnego ONZ António Guterresa. Gratulowali mu zwycięstwa w wyborach. Ale rozmawiali też o Żubrówce, LGBT czy o stosunkach Dudy z Donaldem Tuskiem. To, że taka rozmowa miała miejsce, potwierdziła Wirtualna Polska.
- Taka rozmowa miała miejsce. Osoba dzwoniąca była weryfikowana przez pracownika Stałego Przedstawicielstwa Polski przy ONZ w Nowym Jorku. Nie mogę ujawniać, jak taka weryfikacja przebiega. Proszę pytać o szczegóły MSZ i rzecznika służb Stanisława Żaryna. Z racji tego, że sprawę przejęły służby polskie, nic więcej nie mogę powiedzieć - powiedział WP dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta Marcin Kędryna.
Z kolei Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy Ministra Koordynatora Służb Specjalnych opublikował oświadczenie, w którym czytamy, że "z dotychczasowych ustaleń wynika, że połączenie rosyjskich rozmówców z Prezydentem RP poprzedził kontakt z pracownikiem Stałego Przedstawicielstwa RP w NZ".
"Jeden z pracowników Przedstawicielstwa pozytywnie zweryfikował prośbę o rozmowę, którą następnie skierowano do Kancelarii Prezydenta" - podaje rzecznik. Okoliczności zdarzenia będą teraz badane przez śledczych.
Prezydent Andrzej Duda próbował całą sytuację obrócić w żart. W mediach społecznościowych ukazał się taki wpis: "W trakcie rozmowy zorientowałem się, że coś chyba jest nie tak. Sekretarz Generalny nie wymawia aż tak dobrze słowa "żubrówka”, choć głos był bardzo podobny" - napisał Andrzej Duda.