Rosjanie wiedzą już, kto zawinił w Smoleńsku
W raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) są 72 wnioski dotyczące okoliczności i przyczyn katastrofy smoleńskiej oraz siedem zaleceń, jak unikać takich tragedii. Według źródła "Gazety Wyborczej", główna wina - zdaniem autorów raportu - spada na Polskę.
Miejsce katastrofy- zobacz zdjęcia
Z konstrukcji takich raportów wynika, że wskazują one także tę decydującą, bezpośrednią przyczynę katastrofy (choć jej opis nie zawiera się w jednym zdaniu). I jak się dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", MAK ją wskazał w liczącym 210 stron raporcie.
Od osoby zbliżonej do rosyjskiego śledztwa w Moskwie "Gazeta Wyborcza" usłyszała, że według Komitetu, główna wina spada na stronę polską, w tym pilotów, a Rosjanie do katastrofy się nie przyczynili (czyli np. wieża kontrolna w Smoleńsku pracowała prawidłowo).
W dokumencie jest również ocena działań załogi tupolewa oraz obsługi naziemnej lotniska. Jak ujawnił wiceprzewodniczący MAK Oleg Jermołow, dokonali jej psychologowie, eksperci z dziedziny lotnictwa oraz kontroli ruchu powietrznego. I ani słowa więcej na ten temat.
Efekt prac nie jest żadną rewolucyjną nowością
Szef MSWiA Jerzy Miller ujawnił w czwartek, w Radiu TOK FM, że projekt raportu końcowego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) dotyczącego katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem z 10 kwietnia jest już w Polsce. Do polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, której pracami kieruje, raport trafi w czwartek - dodał.
Miller dopytywany o doniesienia mediów, jakoby w projekcie raportu Rosjanie wskazywali na winę pilotów, powiedział: "niektórzy już wiedzieli, co było winą, w kilka dni po 10 kwietnia, w związku z tym tego typu enuncjacje mnie już nie dziwią, niestety musiałem się do tego przyzwyczaić".
- Nie znam jeszcze przysłanego projektu raportu, ale mogę się domyślać, że komisja mniej skupiła się na procedurach polskich, które poprzedzały lot do Smoleńska, a bardziej skupiła się na samym locie - mówił Miller.
Szef MSWiA wyraził przekonanie, że raport w wersji ostatecznej będzie dostępny na przełomie tego i przyszłego roku.
Polska ma 60 dni, by sformułować ewentualne uwagi czy zastrzeżenia do dokumentu. Po przekazaniu w środę dokumentu premier Donald Tusk powiedział, że ma "bardzo poważną robotę do wykonania", jeśli chodzi o ocenę projektu raportu. - Państwo polskie będzie opiniowało projekt tego raportu, będziemy wskazywali ewentualne braki - jeśli się pojawią przeinaczenia. Tutaj liczy się opinia akredytowanego (przedstawiciela Polski przy MAK Edmunda Klicha), ale także naszej komisji. One będą służyły mi jako podstawa do tego, aby opiniować projekt tego raportu - powiedział szef rządu.
Miller, odnosząc się do prac kierowanej przez niego komisji, apelował "o trochę cierpliwości". - Proszę mi wierzyć, że komisja też powoli kończy swoje badanie - zaznaczył szef MSWiA.
Miller powiedział, że zakończyła prace jedna z grup ekspertów pracujących nad zapisami czarnej skrzynki prezydenckiego samolotu. - Jedna z grup eksperckich już przekazała nam wyniki swojego badania, druga ciągle pracuje. Praca nie jest łatwa, dlatego bo zapis jest nie we wszystkich fragmentach łatwy do odcyfrowania - mówił.
Jak podkreślił, efekt tych prac "na pewno nie jest żadną rewolucyjną nowością". - Oczywiście uzupełnia niektóre wypowiedzi, ale nie tak, żeby wywracała nasze spojrzenie - mówił Miller.