Rosjanie w końcu się przyznali
Los 600 osób zaginionych w czasie Obławy Augustowskiej, największej zbrodni sowieckiej popełnionej na Polakach po zakończeniu II wojny światowej w końcu jest znany. Po prawie 66 latach wiadomo wreszcie, że zostali zamordowani przez NKWD.
Od 12 do 28 lipca 1945 roku w północno-wschodniej Polsce funkcjonariusze NKWD wyposażeni w imienne listy członków AK (sporządzone przez przedstawicieli UB) wylegitymowali ponad 7 tysięcy osób (zatrzymali 2 tys.), głównie byłych członków Armii Krajowej. Do akcji - według szacunków UB - zmobilizowano 45 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej, którzy przeczesywali powiat augustowski, suwalski, część sokólskiego, Puszczę Augustowską oraz część Litwy. Na podejrzanych urządzano łapanki i wyciągano ich z domów, odciągano od pracy. Tylko jednego dnia - 17 lipca 1945 r. - w powiecie augustowskim NKWD (przy współpracy milicjantów, ubeków i żołnierzy LWP z 1. pułku praskiego) schwytało prawie 450 osób. Obława miała na celu likwidację polskich organizacji niepodległościowych.
Choć większość osób wypuszczono, to los 600 osób przez wiele lat pozostawał nieznany. Rodziny upominały się o bliskich ale temat ten był zakazany i dopiero w 1987 roku zmiany polityczne umożliwiły zawiązanie się Komitetu Społecznego, dążącego do wyjaśnienia okoliczności Obławy Augustowskiej. Trzy lata później polscy prokuratorzy bezskutecznie zajęli się wyjaśnieniem tej sprawy. Posyłane do Rosji pisma długo pozostawały bez odpowiedzi lub odpowiedzi były niejednoznaczne. W 1995 roku zastępca naczelnego prokuratora wojskowego Federacji Rosyjskiej gen. płk Smirnofa pisał do Ambasady Polskiej w Moskwie, że "592 obywateli polskich zostało aresztowanych przez organy Smiersz 3 Frontu Białoruskiego. (…) Wymienionym obywatelom polskim nie przedstawiono zarzutów, sprawy karne nie zostały przekazane do sądów, a dalsze losy aresztowanych nie są znane".
Od 2000 roku Obława Augustowska jest badana przez IPN. Dotychczas nie udało się jednak ustalić pełnej listy aresztowanych i zabitych w czasie obławy.
Wacław Radziwinowicz we wtorkowej "Gazecie Wyborczej" napisał, że rosyjski historyk Nikita Pietrow, wiceprzewodniczący dokumentującego zbrodnie komunistyczne stowarzyszenia Memoriał, w opublikowanej właśnie książce "Według scenariusza Stalina", dotarł do sensacyjnych materiałów jednoznacznie opisujących los 600 zaginionych. W archiwach KGB odnalazł dokument, który dowodzi, że zostali oni rozstrzelani przez oddziały gen. płk Wiktora Abakumowa, dowódcę kontrwywiadu i pochowani w lesie przez funkcjonariuszy NKWD.
- Od pewnego czasu próbowaliśmy zainteresować rosyjskich historyków tematem Obławy Augustowskiej i posyłaliśmy do Memoriału zgromadzone informacje na jej temat. Mieliśmy pewne nieoficjalne sygnały, że historycy zaczęli dociekać prawdy. Natomiast o książce Nikity Pietrowa nic nie wiedzieliśmy - powiedział Wirtualnej Polsce Tomasz Danilecki, asystent prasowy dyrektora Oddziału IPN w Białymstoku. Tomasz Danilecki nie potrafił powiedzieć, czy książka będzie miała wypływ na pracę rosyjskich prokuratorów. - Stoimy na stanowisku, że bez działań na najwyższym szczeblu międzypaństwowym, prawdę o Obławie Agustowskiej będzie trudno odkryć.
Rosyjski historyk Nikita Pietrow, autor książki "Według scenariusza Stalina" powiedział, że dokument na temat rozstrzelanych żołnierzy AK odnalazł w 1992 roku, ale wtedy nie zdawał sobie sprawy z jego zawartości. - W 1992 roku w dawnych archiwach KGB zbierałem informacje dla Sądu Konstytucyjnego Federacji Rosyjskiej, który sprawdzał konstytucyjność ukazu prezydenta Jelcyna "O zakazie Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego". Zupełnie przypadkiem trafiłem wtedy na dokument o „likwidacji bandytów z AK” - opowiada Pietrow. - Był to telegram od Wiktora Abakumowa, dowódcy kontrwywiadu wojskowego dla Ławrientija Berii z 21 lipca 1945 roku, w którym Abakumow pisał o wynikach obławy w lesie augustowskim. Ponieważ nie zajmowałem się tematem Armii Krajowej, nie wiedziałem ani o obławie ani o rozstrzelanych żołnierzach AK. Zrobiłem odręczne notatki, schowałem je w swoich papierach i zapomniałem o nich na wiele lat. Dopiero kilka lat temu Aleksander Gurianow, szef polskiej sekcji Memoriału opowiedział mi o Obławie
Augustowskiej i o odpowiedzi jaką rosyjska prokuratora wojskowa wysłała do Ambasady Polskiej w Moskwie w 1995 roku. Przypomniałem sobie, że dokument który znalazłem w archiwach wiele lat temu jest dowodem na to, że poszukiwane 592 osoby rozstrzelano. Przygotowywałem wtedy nową książkę o represjach sowieckich służb bezpieczeństwa na terenie bloku wschodniego i postanowiłem włączyć do niej spisane notatki. Obecnie, podobnie jak inni niezależni autorzy, nie mam wstępu do dawnych archiwów KGB. Mam nadzieję, że publikacja mojej książki "Według scenariusza Stalina" przyczyni się do dalszego wyjaśnienia całej prawdy o tych zdarzeniach. Jeśli polska Główna Prokuratura Wojskowa wystąpi o przedstawienie tych dokumentów, powinna je otrzymać. Jestem przekonany, że archiwa dawnego KGB zawierają więcej informacji o obławie, jak chociażby dokumenty o miejscach pochówku rozstrzelanych” – powiedział Pietrow.
Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski