Rosjanie się wycofują? Wiceszef MSZ: zdjęcia satelitarne pokazują fakty
Mimo rosyjskich deklaracji, że część wojsk zgromadzonych wzdłuż granicy z Ukrainą wycofała się wgłąb kraju, sytuacja wciąż jest niezwykle napięta. Separatyści z Donbasu oskarżyli ukraińskich żołnierzy o ostrzelanie ich pozycji. O tym, co mogą oznaczać takie informacje rozmawialiśmy z gościem programu WP "Tłit" Piotrem Wawrzykiem. Wiceszef MSZ stwierdził, że jeszcze do niedawna takie doniesienia nie robiłyby na nikim wrażenia, bo były codziennością, ale obecnie należy przyjmować je z niepokojem. - W kontekście tego, co się teraz dzieje, to zmienia postać rzeczy, bo wpisuje się w scenariusz, o którym mówiły wywiady różnych krajów (…), że będą prowokacje prorosyjskie albo oskarżenia rosyjskie, polegające na tym, że Ukraińcy dopuścili się rzekomych zbrodni - tak, jak to nazywał Władimir Putin kilka dni temu ludobójstwa. Być może to jest ten moment który będzie tym pretekstem - powiedział. Pytany o informacje o wycofywaniu się Rosjan, podkreślił, że takie doniesienia podawane są głównie przez media stanowiące tuby propagandowe Kremla i nie należy dawać im wiary. - Ze zdjęć satelitarnych, które też u państwa można zobaczyć widać, że tych miejsc stacjonowania jest coraz więcej, a filmy, które są pokazywane świadczą, że te miejsca przesuwają się w kierunku ukraińskiej granicy - stwierdził.