Rosjanie są bezradni. Morskie "dzieci" Kijowa sieją wśród nich postrach
Ukraina stała się światowym liderem w rozwoju systemów bezzałogowych. Dotyczy to przede wszystkim zaawansowanych systemów morskich. Rosjanie do dziś nie znaleźli skutecznego sposobu na zwalczanie dronów, które zmusiły ich okręty do ucieczki z Morza Czarnego.
Ukraińska flota przystępowała do wojny niemal całkowicie bezbronna. Okręt flagowy, ponad 30-letnia fregata "Hetman Sahajdaczny", stojący w doku w Mikołajowie, Ukraińcy zatopili sami już pierwszego dnia wojny. Obawiali się, że jednostka wpadnie w ręce Rosjan. Pozostały im jedynie niewielkie patrolowce – zdeklasowana korweta Zwalczania Okrętów Podwodnych "Pryłuki" i trzy otrzymane z USA dawne patrolowce Straży Granicznej typu Island, a także okręty rzeczne typu Giurza-M.
Nic dziwnego, że na Morzu Czarnym rządziła rosyjska flota. W oczekiwaniu na duże korwety typu "Hetman Iwan Mazepa" Ukraińcy zostali zmuszeni do poszukiwania sposobu na zniwelowanie ogromnej przewagi agresora. Jednym ze środków były bezzałogowce. Dziś widać, że był to strzał w dziesiątkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strach przed dronami Kijowa
Przy opracowywaniu dronów pierwszej generacji Służba Bezpieczeństwa Ukrainy współpracowała z prywatną firmą SP SpetsTechnoExport. Później rozpoczęto całkowicie niezależny program i stworzono bezzałogowce Sea Baby. Był to dopiero początek udanej współpracy pomiędzy prywatnym sektorem a rządem.
Z usług SP SpetsTechnoExport wkrótce korzystał już Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony, co ostatecznie doprowadziło do powstania Magury V5. Ten morski dron szturmowy, przeznaczony do ataków na jednostki nawodne, stał się najskuteczniejszym ukraińskim bezzałogowcem. To przy jego użyciu zniszczonych zostało osiem rosyjskich jednostek, m.in. okręt desantowy "Cezar Kunikow", patrolowiec "Siergiej Kotow" czy korweta rakietowa "Iwanowiec".
Ukraińcy szybko rozbudowali bezzałogowe siły morskie. Pierwotnie morskie bezzałogowce miało na stanie 73. Morskie Centrum Specjalnego Przeznaczenia. Z końcem 2023 r. powstała jednak 1. Flota Morskich Bezzałogowców.
Obie jednostki działały na tyle skutecznie, że Rosjanie zostali zmuszeni do wycofania okrętów z Krymu i obecnie ograniczają wykorzystanie nawodnych jednostek na Morzu Czarnym. Stało się tak, ponieważ ich okręty nie potrafiły się obronić przed dobrze skoordynowanym atakiem bezzałogowców. Jeśli tylko ukraińscy operatorzy nie popełnili błędów, to zawsze atak kończył się dla Rosjan źle.
Na filmach z udanych ataków opublikowanych przez Sztab Generalny widać, jak bezzałogowce manewrują pod ogniem automatycznych sześciolufowych armat AK-630M kal. 30 mm, służących właśnie do samoobrony przed szybkimi celami morskimi i powietrznymi.
Rosyjscy marynarze nie są w stanie trafić celu, mimo posiadania na pokładzie systemu Bagira, najnowocześniejszego systemu kierowania ogniem, jakim dysponuje rosyjska flota. Mimo to nie udało się zniszczyć atakujących łodzi bezzałogowych.
Nic dziwnego, że niewielką skuteczność mają również ręcznie naprowadzane na cel wielkokalibrowe karabiny maszynowe MTPU-1 kal. 14,5 mm Żało, przy których użyciu udało się zniszczyć kilka bezzałogowców. Dlatego rosyjskie okręty zaczęły otrzymywać eskortę śmigłowców Mil Mi-8/17 lub Kamow Ka-29 i szybkich łodzi szturmowych Raptor, uzbrojonych w działka i karabiny maszynowe. Rosjanom udało się zneutralizować kilka bezzałogowców, jednak Ukraińcy dość szybko znaleźli na to sposób.
Atak, jakiego świat jeszcze nie widział
Uzbrajanie bezzałogowców nie jest nowym pomysłem. Morskie bezzałogowce zaczęto rozwijać w ostatnich trzech dekadach. Chodziło głównie o drony w wersji rozpoznawczej, uzbrojonej najwyżej w wielkokalibrowe karabiny maszynowe. Pojawiły się też bezzałogowce uderzeniowe, jednak bojowo, a na pewno na tak dużą skalę, pierwszy raz użyli ich dopiero Ukraińcy.
W drugiej połowie 2023 r. na Morzu Czarnym pojawiły się Sea Baby uzbrojone w zdalnie sterowane moduły z karabinami maszynowymi kal. 12,7 mm i cztery granatniki termobaryczne RPW-16. Niedługo później opublikowano zdjęcia Magury V5, uzbrojonej w wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych R-73 umieszczonych na lotniczych prowadnicach APU-73 i Sea Baby z pociskami kal. 122 mm, znanych z systemów BM-13 Grad.
Uzbrojonych bezzałogowców zaczęto używać głównie w zespołach uderzeniowych do osłony dronów kamikaze. Mają zneutralizować pokładowe systemy samoobrony, eskortujące je śmigłowce oraz lekkie i szybkie kutry artyleryjskie. Rzadziej wykorzystywane są samodzielnie do tzw. wymiatania, czyli swobodnego polowania na rosyjskie statki powietrzne i mniejsze jednostki morskie.
Już 5 marca 2024 r. jednostka specjalna HUR Grupa 13 zatopiła okręt patrolowy Floty Czarnomorskiej "Siergiej Kotow", eskortowany przez Ka-29. W ataku uczestniczyły uzbrojone wersje bezzałogowców, które ostrzelały atakowany okręt, otwierając drogę dronom uderzeniowym. Dwa miesiące później Magura V5 pierwszy raz wystrzeliła z nieznanym skutkiem w kierunku rosyjskich śmigłowców pociski przeciwlotnicze R-73.
Na skuteczny atak trzeba było czekać do 31 grudnia 2024 r. Tego dna operatorzy Grupy 13 po raz pierwszy na świecie skutecznie porazili cel powietrzny przy użyciu morskiego drona szturmowego Magura V5 uzbrojonego w pociski R-73. Początkowo HUR poinformował, że "podczas operacji w pobliżu Półwyspu Tarchankuckiego. Zniszczony został rosyjski śmigłowiec Mi-8, a drugi został uszkodzony i ledwo wrócił do bazy". Wkrótce okazało się, że i drugi śmigłowiec został zestrzelony.
Ten atak morskich bezzałogowców na cele powietrzne był niebywałym osiągnięciem ukraińskich projektantów i inżynierów. Inwestując w sprzęt o wartości 200-300 tys. dolarów, Ukraińcy są w stanie niszczyć cele, których cena, jak w przypadku śmigłowców idzie w miliony dolarów lub dziesiątki milionów, jak w przypadku okrętów.
Rosjanie są zmuszeni szukać rozwiązań, które pomogą im zneutralizować zagrożenie ze strony uzbrojonych dronów morskich. To spowoduje, że Ukraińcy będą musieli nadal ulepszać broń, która na morzu pomaga im wygrywać starcie Dawida z Goliatem.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski