Rosjanie potwierdzają. "Wzrost promieniowania po wybuchu"
Agencja jądrowa Rosatom potwierdziła, że pięciu jej pracowników zginęło po eksplozji silnika rakietowego. Przyznano także, iż w regionie odnotowano wzrost promieniowania.
Początkowo Rosjanie informowali jedynie o dwóch ofiarach eksplozji i zaprzeczali, aby doszło do wzrostu promieniowa. W ich zapewnienia nie wierzył m.in. Greenpeace. Organizacja alarmowała powołując się na dane ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych, że w okolicy poziom promieniowania 20-krotnie przekroczył normę.
Teraz agencja jądrowa mówi co prawda o "krótkotrwałej zmianie", ale przyznaje, że miała ona miejsce. Podają też, że pięciu pracowników zginęło podczas testów na platformie morskiej. "Rosatom przekazał, że po zakończeniu testu zapaliło się paliwo rakiety oraz nastąpiła detonacja. W wyniku eksplozji kilka osób przebywających na platformie wpadło do morza" - pisze RMF FM powołując się na agencję TASS. Rosjanie dodali, że poszukiwania poszkodowanych trwały tak długo, jak była nadzieja na odnalezienie ich żywych.
Przypomnijmy, że w czwartek na poligonie doświadczalnym w Archangielsku doszło do eksplozji silnika rakietowego na paliwo ciekłe. Rosyjski resort zapewniał, że promieniowanie jest w normie. W komunikacie zaznaczono, że "w wyniku eksplozji do atmosfery nie przedostały się żadne szkodliwe substancje".
Gubernator obwodu nie widział potrzeby ewakuacji mieszkańców. Dodatkowo agencja Interfax z Rosji informowała, że część obszaru Morza Białego, w pobliżu którego doszło do eksplozji, została zamknięta na miesiąc dla statków.
Źródło: RMF FM