Rosjanie kradną nawet magnesy z lodówek. Zazdroszczą Ukraińcom podróży
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przechwyciła kolejną rozmowę telefoniczną między Rosjanami. Wynika z niej, że okupanci kradną nawet magnesy z lodówek i zazdroszczą Ukraińcom, że przed wojną mieli możliwość podróżowania po świecie, podczas gdy dla większości Rosjan jest to nieosiągalny luksus.
W kolejnej rozmowie telefonicznej przechwyconej przez SBU Rosjanin chwali się swojemu bratu, że ukradł magnesy z lodówki z domu "podróżników".
- Mam magnesy. Kiedy zamieszkaliśmy w ich domu, okazało się, że mieszkali w nim podróżnicy: byli w Chinach, we Włoszech, w Paryżu. (…) Nie potrzebują ich, nie potrzebowali ich, sam je sobie wziąłem - powiedział rosyjski szabrownik swojemu bratu.
Dodał też, że rosyjskie wojsko kradnie w Ukrainie wszystko, co widzi.
Prognoza pogody na weekend. Ekspert ostrzega przed burzami i gradem
Z rozmowy wynika także, że okupant żałuje zniszczenia worka z kremami kosmetycznymi. Spłonęły one wraz z 10 ekspresami do kawy, które Rosjanin planował przewieźć do domu i sprzedać.
"Jest tym bardzo zaniepokojony. Radzilibyśmy mu jednak, aby więcej nie myślał o kosmetykach, ale o tym, czy w ogóle wróci do domu. Bo ani okład, ani krem nie pomogą zmarłym" - podkreśla SBU na Telegramie.
Rosyjski dowódca zirytowany. "Trupy wciąż płoną"
Wcześniej Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przechwyciła rozmowę, w której rosyjski żołnierz relacjonuje, dlaczego jego dowódca zirytował się na podwładnych.
- Przyjechał dowódca. Powiedział: "Co do diabła; minęły dwa dni i nadal nie możecie zdobyć tej małej wioski?" Więc obróciliśmy ją w gruz. Cywile czy nie cywile… Martwe ciała wciąż płoną… - mówił żołnierz w przechwyconej przez SBU rozmowie telefonicznej.
Czytaj też:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski