Rosjanie są wściekli. Dowiedzieli się, jak ma wyglądać Dzień Zwycięstwa

Rosjanie z żalem i wściekłością wypisują na Telegramie, że "to hańba tak się bać". Ze względów bezpieczeństwa, czyli ze strachu przed możliwą akcją Ukrainy, władze wielu rosyjskich miast odwołują defilady planowane na Dzień Zwycięstwa 9 maja.

Władimir Putin będzie obecny 9 maja podczas parady na Placu Czerwonym
Władimir Putin będzie obecny 9 maja podczas parady na Placu Czerwonym
Źródło zdjęć: © East News | OLGA MALTSEVA
Tomasz Molga

Pierwszym urzędnikiem, o którym mieszkańcy piszą, że stchórzył, był gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow. Już na początku kwietnia oświadczył, że 9 maja z okazji Dnia Zwycięstwa nie odbędzie się defilada. - Żeby nie sprowokować wroga - tłumaczył.

Następnie ze świętowania najważniejszej daty w rosyjskim kalendarzu wycofał się Roman Starowojt, gubernator graniczącego z Ukrainą obwodu kurskiego. Zapowiedział odwołanie defilady. Nie wspomniał o tym, ale i tak wiadomo, że chodzi o zagrożenie uderzeniem ukraińskich dronów. Od miesięcy albo atakują cele w obwodzie kurskim lub przelatują nad jego terenami, kierując się ku Moskwie.

W Sewastopolu (miasto na południu Krymu) paradę odwołał dowódca Floty Czarnomorskiej. W nocy 24 kwietnia port w tym miejsce był atakowany przez ukraińskie drony. Gubernator regionu Michaił Razwożajew ogłosił, że komitet organizacyjny opracuje alternatywny plan uroczystości. W Woroneżu (kolejne miasto w zasięgu ukraińskich dronów) władze odwołały pokaz sztucznych ogni. Parada się odbędzie, ale gubernator Artem Sokolnikow ogłosił, że "podjęte zostaną wyjątkowe środki bezpieczeństwa".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rosjanie wściekli. Dlaczego boimy się stanąć na własnej ziemi!?

Czy defilada się odbędzie? - to teraz najważniejszy temat regionalnych mediów w Rosji i pierwsze pytanie do urzędników. Parada Zwycięstwa na Placu Czerwonym może odbyć się bez udziału lotnictwa, choć decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła - spekulują rosyjskie media. Rosjanie dali upust wściekłości w komentarzach w serwisie społecznościowym Telegram.

"Hańba", "Co i gdzie jeszcze anulują? Dlaczego boimy się stanąć na własnej ziemi!?", "Po tych ... (przyp. red. - tu padają obraźliwe słowa pod adresem Ukraińców) można się wszystkiego spodziewać. Mogą zrzucić bombę", "Najważniejsze ma się odbyć na Placu Czerwonym. Konieczne jest pokazanie Amerykanom pocisków nuklearnych, aby nie zapomnieli!" - czytamy w komentarzach na popularnym rosyjskim kanale "Obserwator Live".

- Za czasów Władimira Putina parady na cześć Dnia Zwycięstwa stały się najważniejszym świętem, a wręcz elementem religii państwowej. Tym większy jest kłopot Kremla oraz niezrozumienie samych Rosjan, gdy skala tych uroczystości jest ograniczana - komentuje w rozmowie z WP dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.

Krzysztof Żęgota podkreśla, że obchodom 9 maja towarzyszy ideologia wielkiej wojny ojczyźnianej. Od roku władze Rosji twórczo dostosowują ją do realiów wojny toczonej w Ukrainie. Propaganda tłumaczy obywatelom, iż trwa obrona ojczyzny przez wrogim sojuszem NATO.

- Rosjanie obawiają się jakiegoś rodzaju akcji wojskowej ze strony Ukrainy. Zarazem sytuacja w Ukrainie każe rosyjskim dowódcom skupiać się na działaniach wojskowych, a nie na paradach. Dlatego z ust urzędników padają wymówki, że w tym roku obchody 9 maja nie muszą być aż tak uroczyste - dodaje Krzysztof Żęgota.

Putin nie schowa się w bunkrze

W poniedziałek Dmitrij Pieskow sekretarz i rzecznik prezydenta Rosji tłumaczył dziennikarzom, że 78. rocznica zwycięstwa w II wojnie światowej nie jest okrągła i dlatego "nie było specjalnych zaproszeń dla zagranicznych przywódców na Paradę Zwycięstwa". W Moskwie spodziewany jest tylko jeden zagraniczny przywódca, prezydent Kirgistanu Sadyr Dżaparow.

Pieskow zapewnił, iż Władimir Putin wygłosi przemówienie na Placu Czerwonym, gdyż "występ na paradzie jest obowiązkowy". Ironizował przy tym, że rosyjski przywódca nigdy nie chował się w bunkrze oraz że nie ma sobowtórów zastępujących go w publicznych wystąpieniach. Współpracownik Putina uaktywnił się, gdy rosyjskie media zaczęły pisać, że odwołanie parady w Sewastopolu na Krymie to "historyczne wydarzenie". Przypominano, że Sewastopol ma szczególne znaczenie - to tam odbyła się defilada po aneksji Krymu.

- Nie da się ukryć, że nieobecność zagranicznych gości to dowód na pogłębiającą się izolację Rosji na arenie międzynarodowej. Spodziewam się, że Putin powtórzy oskarżenia o rzekomej agresywności Ukrainy i NATO. Będzie także przekonywał Rosjan o rosnącej za granicą rusofobii - podsumowuje dr hab. Żęgota.

Rosyjskie media internetowe (Baza i Fontanka), powołując się na nieoficjalne źródła, podały, że parady w Moskwie oraz w Sankt Petersburgu mogą odbyć się bez udziału lotnictwa. Według doniesień Bazy dowódcy i piloci nie chcą być odciągani od wykonywania misji bojowych w Ukrainie. W Sankt Petersburgu lotnicy nie wykonali ani jednego próbnego przelotu nad Placem Pałacowym. "Zazwyczaj trenowali już w połowie kwietnia. Odbyły się tylko próby piesze" - zauważają autorzy serwisu Fontanka.

W Moskwie, ale też wielu innych miastach nie odbędą się przemarsze "Nieśmiertelnego Pułku". Wydarzenie odbyło się w 2022 roku. Uczestnicy niosą zdjęcia członków ich rodzin, którzy walczyli w wielkiej wojnie ojczyźnianej. Organizatorzy akcji nie ubiegali się w tym roku o organizację marszu w Moskwie - poinformowała agencja RIA Nowosti. Zamiast tego rosyjscy urzędnicy radzili, aby rodzinne portrety weteranów wystawić za szybą samochodu.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjawojna w Ukrainiewładimir putin
Wybrane dla Ciebie