Rosjanie eksmitują ludzi w Mariupolu. Wyburzą im domy

Rosyjskie władze w Mariupolu zapowiedziały wyburzenie zniszczonych lub częściowo uszkodzonych domów do września. Na budynkach pojawiły się nakazy eksmisji. Okupanci zapowiedzieli, że do połowy lipca mają powstać nowe mieszkania dla 2 tys. osób, ale pozostali, którzy nie będą mieli dachu nad głową "muszą sobie jakoś poradzić".

Rosjanie chcą wyburzyć w Mariupolu zniszczone budynki do września. Stawiają też nowy obiekt mieszkalny, ale obok niego budują umocnienia wojskowe.
Rosjanie chcą wyburzyć w Mariupolu zniszczone budynki do września. Stawiają też nowy obiekt mieszkalny, ale obok niego budują umocnienia wojskowe.
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | STRINGER
Maciej Szefer

Decyzją rosyjskich władz okupacyjnych zniszczone budynki mieszkalne w Mariupolu mają być wyburzone do 1 września; zapowiedziano, że do połowy lipca powstaną nowe mieszkania dla 2 tys. osób, a wszyscy pozostali mają sobie radzić, jak umieją - poinformował w poniedziałek na Telegramie doradca mera miasta Petro Andriuszczenko.

Samorządowiec przekazał również doniesienia, że od 1 lipca okupacyjne władze znacząco ograniczą dostawy pomocy humanitarnej, która będzie odtąd przeznaczona tylko dla określonych kategorii mieszkańców - m.in. wielodzietnych rodzin, samotnych matek, osób niepełnosprawnych, emerytów powyżej 65. roku życia i dzieci wychowujących się bez rodziców. "Wszyscy pozostali - radźcie sobie, jak umiecie" - skomentował Andriuszczenko na Telegramie.

Rzeczywiste plany Rosjan

"Żadnych odszkodowań za zrujnowane domy, żadnej odbudowy zniszczonych budynków. Tylko rozbiórka i częściowe wsparcie materiałami budowlanymi. Krok po kroku Rosja i okupacyjne władze zaczynają ogłaszać w Mariupolu swoje rzeczywiste plany. Nikt nie potrzebuje mieszkańców, którym przypisano rolę niewolników i żywych tarcz" - ocenił doradca mera.

W sobotę Andriuszczenko oświadczył, że w okupowanym mieście Rosjanie budują obiekt mieszkalny, a zaraz obok niego umocnienia bojowe. Według niego świadczy to o tym, że mieszkańcy zostaną użyci jako "żywe tarcze". "Kilkaset metrów od budynków najeźdźcy przygotowują linię obrony, w tym okopy dla ciężkiego sprzętu. Takie rozmieszczenie fortyfikacji uniemożliwia ataki artyleryjskie na pozycje okupantów" - wyjaśnił Andriuszczenko.

3 czerwca mer Mariupola Wadym Bojczenko wyraził przypuszczenie, że szacowana dotąd na około 22 tys. liczba mieszkańców miasta zamordowanych przez rosyjskie wojska może być znacznie zaniżona.

Wybrane dla Ciebie