44-letnia Weronika pracowała jako farmaceutka w aptece. W kwietniu 2015 roku mieszkańcy bloku zwrócili uwagę, że dawno nie widzieli swojej sąsiadki. Wysłali do urzędu prośbę o sprawdzenie jej mieszkania. Urzędnicy tłumaczyli, że przeszukanie może zostać przeprowadzone wyłącznie na prośbę krewnych.
Miesiąc temu sąsiedzi zauważyli, że w mieszkaniu kobiety wciąż działa elektryczny licznik. Martwiąc się o wysokie rachunki, które trafią do kobiety, sąsiedzi postanowili wyłączyć jej prąd. W efekcie przestała działać stara radziecka lodówka w jej lokalu. Lód roztopił się i zalał mieszkanie poniżej. Wtedy wezwano służby.
Po wejściu do mieszkania kobiety, na podłodze znaleziono zwłoki. Ciało było bardzo wysuszone. Mieszkańcy budynku są zaskoczeni. Myśleli, że kobieta mogła gdzieś wyjechać.
Obok ciała znaleziono opakowanie tabletek, a także tajemniczą notatkę. 44-latka obwiniała w niej o swoją śmierć dyrektora apteki, w której pracowała.
