Rosja zaatakuje Ukrainę? Generał Polko dokładnie tłumaczy strategię Putina
- Mówienie dzisiaj o terminach ewentualnej agresji Rosji na Ukrainę odstawiłbym na bok. Władimir Putin jest nieprzewidywalny. Atak może nastąpić w każdej chwili - mówi Wirtualnej Polsce gen. Roman Polko, były szef GROM i b. wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. - Po pierwsze chce zastraszyć Ukrainę. Po drugie marzy mu się połączenie drogą lądową Krymu z Wielką Rosją - dodaje. W tle jest kryzys na granicy Polski z Białorusią, na której - jak nieoficjalnie mówi nam oficer wywiadu - Putin chwilowo zmienił strategię.
25.11.2021 14:55
Od kilku dni rosyjskie wojska koncentrują się przy granicy z Ukrainą. Coraz głośniej mówi się o tym, że Rosja może zaatakować swojego sąsiada na początku przyszłego roku. Według ministerstwa obrony narodowej Ukrainy, Putin zgromadził już 92 tys. żołnierzy przy ukraińskich granicach. Ewentualne działania Rosji mogłyby objąć naloty powietrzne, ataki artyleryjskie i pancerne oraz ataki powietrznodesantowe na wschodzie, desanty morskie w Odessie i Mariupolu oraz mniejsze wtargnięcie przez Białoruś.
Agresja na Ukrainę? Możliwy każdy termin
- Putin przy granicy z Ukrainą zgromadził potężne siły wojskowe. To dziesiątki tysięcy żołnierzy, sprzętu, lotnictwa. Po pierwsze chodzi mu o to, by zastraszyć Ukrainę. Po drugie marzy mu się połączenie drogą lądową Krymu z Wielką Rosją. Tak jak to zrobił przed laty. Najpierw było zajęcie Krymu, następnie destabilizacja Donbasu, później blokada ukraińskich portów na Morzu Azowskim. Najczarniejszy scenariusz zakłada rosyjską agresję do Odessy i wzięcie Ukrainy w kleszcze oraz odcięcie jej całkowite od morza, co doprowadziłoby do upadku gospodarczego i militarnego rosyjskiego sąsiada - mówi Wirtualnej Polsce gen. Roman Polko.
Według amerykańskich i ukraińskich służb wywiadowczych, na które powołują się zarówno politycy, jak i media, gotowość do zmasowanej ofensywy na tym obszarze Rosja ma uzyskać na przełomie grudnia i stycznia. Nieoficjalnie mówi się, że może to być okres w okolicach prawosławnego Bożego Narodzenia w styczniu lub niewiele później.
- Mówienie o terminach ewentualnej agresji Rosji na Ukrainę odstawiłbym na bok. Putin jest nieprzewidywalny, w każdej chwili może zaskoczyć państwa Zachodu swoją decyzją. Na pewno będzie czyhał na dogodną okazję. Gruzję zaatakował, kiedy rozpoczynały się igrzyska. Obecnie zajął Europę kwestiami cen gazu, emisji węglowej, problemami gospodarczymi i migrantami. I eskaluje wojną hybrydową prowadzoną przez służby białoruskie - ocenia gen. Roman Polko.
Spokojniej na granicy z Białorusią? "Putin może to zmienić"
Z kolei według naszego drugiego rozmówcy, oficera wojskowego wywiadu, obecna - spokojniejsza w porównaniu do ubiegłego tygodnia - sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie powinna uśpić polskiej czujności.
- Jeśli Putin nie otrzyma od Zachodu, czego będzie chciał, będzie nadal podsycał przy pomocy Łukaszenki konflikt na granicy. Jeśli Zachód nie zgodzi się na jego warunki ws. Nord Stream 2, będzie zwiększał liczebność wojsk przy granicy z Ukrainą. Po rozmowach Putina i Łukaszenki z Merkel mamy chwilowe wyciszenie na granicy. I zmianę strategii. Granicy nie szturmują już tysiące migrantów inspirowanych przez białoruskie służby, ale są to pojedyncze grupy, próbujące dostać się na nasze terytorium w mniej strzeżonych miejscach. Taka sytuacja nie potrwa długo. Wystarczy, że Putin uzna, że eskalacja wojny hybrydowej na granicy znów mu się opłaci i będziemy świadkami kolejnych szturmów - mówi nam oficer wojskowego wywiadu.
"Zielone światło dla Nord Stream 2? Niech idą po rozum do głowy"
O zagrożeniach ze strony Kremla mówią w ostatnich dniach przedstawiciele polskiego rządu. W związku z tym premier Mateusz Morawiecki prowadzi ofensywę dyplomatyczną w Europie. W czwartek spotkał się w tej sprawie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.
- Każdy powinien już dostrzec, że Putin w ramach swojej polityki destabilizacji Europy gra na wielu fortepianach. Przecież eskalacja konfliktów leży w interesie Rosji, ponieważ zwiększa zapotrzebowanie na surowce. Efekt? Potężne wzrosty cen energii, zwłaszcza gazu, które już uderzyły w wiele krajów Unii - mówił Morawiecki.
Według niego "ci, którzy dali zielone światło dla Nord Stream 2, powinni pójść po rozum do głowy", ponieważ, "dziś już widać, że uzależnienie od rosyjskich surowców to szansa na wywieranie gospodarczej presji na Europę".
Nord Stream 2. Kluczowe wyzwanie dla Rosji
W podobnym tonie wypowiada się gen. Roman Polko.
- Niewątpliwie Nord Stream 2 to jeden z kluczowych elementów, w który gra obecnie Władimir Putin. Nie oznacza to, że jak dostanie wszystkie zgody na gazociąg, to zrezygnuje z agresji na Ukrainę. Rosyjski prezydent nauczył się jeść małymi łyżkami. I kawałek po kawałku zagarnia małe obszary. Będzie zapewne w stanie odsunąć swoje wojska od granicy z Ukrainą, ale za jakąś cenę, za kolejne ustępstwa, które dostanie od Europy. Certyfikacja Nord Stream 2 jest dla niego bardzo ważna w kontekście słabej kondycji rosyjskiej gospodarki. Kluczowe jest to, żeby Unia Europejska i NATO nie dały się szantażować - mówi WP gen. Roman Polko.
Jego zdaniem, Europa powinna mówić w sprawie Rosji jednym językiem i być solidarna. - Prezydent Donald Trump mówił, żeby Europa uświadomiła sobie, że sama odpowiada za własne bezpieczeństwo. Trudno dociera to do Niemiec czy Francji. To nie USA powinno wieść prym w zabezpieczeniu wschodniej flanki NATO. Dziś zabezpieczają ją Polska, Litwa, Łotwa i Estonia. W tym czasie Putin dzieli kraje europejskie i rozmawia z liderami poszczególnych państw zachodnich. A powinien dostać wyraźny sygnał, że jeśli chce rozmawiać, to tylko z wszystkimi państwami. I jeżeli będzie agresywny w stosunku do jakiegokolwiek kraju Unii Europejskiej, to będzie musiał oczekiwać solidarnej odpowiedzi - mówi były szef GROM.
Jego zdaniem, wspólnym mianownikiem działań Putina jest próba wywalczenia ustępstw wobec swoich żądań. Zarówno w zakresie większego uzależnienia Europy Zachodniej od rosyjskiego gazu i uruchomienia Nord Stream 2, przy jednoczesnym odebraniu Ukrainie dochodów z transferu, jak też kwestii militarnych i dyplomatycznych.
- Presja w sprawie gazu i migrantów na granicy polsko-białoruskiej ma zmusić przywódców europejskich do rozmów z Łukaszenką, czyli de facto legitymizować jego pozycję, podważaną po ostatnich wyborach. Ale jeśli Unia chce zażegnać konflikt na granicy z Białorusią, powinna rozmawiać z decydentem, czyli Putinem, a nie z Łukaszenką. Białoruskiemu dyktatorowi już nic nie pomoże, nikt nie chce z nim rozmawiać i jest całkowicie uzależniony od Putina - kwituje Polko.