Rosja wzywa ambasadora USA. Chodzi o "ingerencję w wybory"
Ambasador USA w Rosji John Sullivan został wezwany do rosyjskiego MSZ. Powodem miała być rzekoma amerykańska ingerencja w rosyjskie wybory.
Amerykański ambasador stawił się w piątek na Kremlu. Rozmowa miała trwać około 20 minut. Dyplomata po spotkaniu nie odpowiedział na pytania dziennikarzy o przyczyny wezwania.
Rosyjskie agencje informacyjne TASS i RIA Nowosti podały, że rozmowa miała dotyczyć rzekomej "ingerencji USA w wybory". Chodzi o oświadczenie rosyjskiego regulatora internetu (Roskomnadzor), według którego amerykańskie koncerny Apple i Google dopuściły się ingerencji, nie usuwając ze swojej oferty dostępu do aplikacji "Nawalny", projektu rosyjskiego opozycjonisty.
W piątek wieczorem rosyjskie MSZ wydało oświadczenie w sprawie. Z amerykańskim dyplomatą spotkać się miał wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Riabkow.
"W trakcie rozmowy podkreślono, że strona rosyjska dysponuje niepodważalnymi dowodami na naruszenie przepisów rosyjskich przez amerykańskich gigantów internetowych w kontekście przygotowania i przeprowadzenia wyborów do Dumy Państwowej" - czytamy w komunikacie.
Z kolei służby prasowe ambasady USA przekazały, że Sullivan spotkał się z Riabkowem, "aby omówić kwestie dwustronne w celu wsparcia wysiłków prezydenta Joe Bidena na rzecz stabilnych i przewidywalnych relacji z Rosją".
Ambasador USA na dywaniku. Tematem "ingerencja w wybory" czy rocznica zamachu?
Na sobotę 11 września w Nowym Jorku zaplanowane są obchody związane z 20. rocznicą zamachów z 11 września 2001 roku. Wcześniej media spekulowały, że to właśnie tego tematu mogło dotyczyć spotkanie na Kremlu.
Jak tłumaczyła agencja Reutera, część rosyjskich dziennikarzy miała nie otrzymać akredytacji medialnych na uroczystości. Strona amerykańska tłumaczyła to "ogromną liczbą wniosków i ograniczoną przestrzenią".
Przeczytaj też: