Rosja wysyła "szwadron śmierci" za wagnerowcami. Ujawnili przemyt narkotyków
Byli najemnicy grupy Wagnera, walczący w 331. pułku spadochronowym Sił Powietrznodesantowych Ministerstwa Obrony Rosji ujawnili przemyt narkotyków w okupowanym Ługańsku. Zdecydowali się zatrzymać przemytników, a sprawę nagłośnili. Zamiast pochwał, usłyszeli zarzuty. Teraz żołnierzy ściga "szwadron śmierci", ponieważ w handel zamieszani byli wysocy urzędnicy na zaanektowanym terytorium.
18.01.2024 20:41
Grupa byłych więźniów, po rozwiązaniu grupy Wagnera, została przeniesiona do 331. pułku spadochronowego Sił Powietrznodesantowych Ministerstwa Obrony Rosji i tam utworzyła odrębną 2. kompanię szturmową 3. batalionu, gdzie kontynuowali walkę z Ukrainą.
Śledztwo na własną rękę
W trakcie walk na terenie obwodu ługańskiego zauważono, że jeden z rosyjskich żołnierzy zażywa narkotyki. Dowódcy jednostek postanowili na własną rękę przeprowadzić śledztwo i znaleźć przemytnika.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bojownicy uznali, że samodzielnie mogą przeprowadzić rewizję, zatrzymać podejrzanego i prowadzić przesłuchania. Gdy wpadli na trop, zatrzymali kilka osób. Z całego zdarzenia nagrali filmy, na którym widać twarze handlarzy, po czym pochwalili się wszystkim w sieci.
Wśród zatrzymanych urzędnicy i policjanci
Problemy bojowników zaczęły się wtedy, gdy okazało się, że wśród zatrzymanych jest pracownik ministerstwa spraw wewnętrznych tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej, który stał za organizacją całego procederu.
Okazało się, że był to porucznik policji Aleksander Makartsew. Po jego "zatrzymaniu", któremu towarzyszyło użycie przemocy i groźba użycia broni automatycznej, do akcji wkroczyło biuro bezpieczeństwa wewnętrznego MSWiA oraz specjalny zespół szybkiego reagowania. Zażądano od bojowników zwrotu wszystkich zatrzymanych rzeczy oraz wydania podejrzanych.
Bojownicy zamiast pochwał usłyszeli zarzuty m.in. rabunku, napaści oraz morderstwa i zostali zatrzymani. Krewni handlarzy narkotyków twierdzą, że w wyniku nielegalnych przeszukań wagnerowcy ukradli ponad 500 tys. rubli i złoto. Inni wagnerowcy, którzy brali udział w akcji, gdy zorientowali się co się stało z ich kolegami, zdecydowali się nagłośnić całą sprawę. Twierdzą także, że wysłano za nimi "szwadrony śmierci" - tzw. specjalne jednostki szybkiego reagowania (SOBR) i gwardię rosyjską.
- Być może armia rosyjska przyjdzie, aby zniszczyć swój naród, który najwyraźniej gdzieś przekroczył granicę - mówi jeden z bojowników, po czym deklaruje odeprzeć atak.
Według bojowników przełożony funkcjonariusza policji oskarżonego o sprzedaż narkotyków powiedział, że "wyciągnie swojego podwładnego i dołoży wszelkich starań, aby uwięzić bojowników, którzy zablokowali kanał dystrybucji narkotyków".
źródło: Gulagu.net / Daily Mail