Trwa ładowanie...
18-02-2008 09:55

"Rosja wykorzysta Kosowo"

Dziennik "Kommiersant" prognozuje, że Moskwa wykorzysta uznanie przez Zachód niepodległości Kosowa do rozegrania "karty precedensowej".

"Rosja wykorzysta Kosowo"Źródło: AFP
d17pt8x
d17pt8x

Gazeta przypomina, że szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow demonstracyjnie spotkał się z liderami Abchazji i Osetii Południowej: Siergiejem Bagapszem i Eduardem Kokojtą.

"Kommiersant" dodaje, że po tym spotkaniu rosyjski resort spraw zagranicznych "wieloznacznie oświadczył, iż proklamowanie i uznanie niepodległości Kosowa bez wątpienia trzeba będzie przekładać na sytuację w Abchazji i Osetii Południowej".

Powołując się na anonimowe źródło, dziennik nie wyklucza, że "wkrótce mogą pojawić się dekrety prezydenta Władimira Putina w sprawie relacji Rosji z Abchazją i Osetią Południową".

"Dokumenty te mogą zalegalizować nowy poziom stosunków Rosji z tymi nieuznawanymi republikami m.in. przez otwarcie w ich stolicach przedstawicielstw Federacji Rosyjskiej" - pisze "Kommiersant".

d17pt8x

Według gazety, "będzie to oznaczać uznanie de facto obu republik przez Moskwę". "Z uznaniem de iure, a także innymi krokami Kreml najwyraźniej postanowił chwilowo poczekać, uzależniając je od rozwoju wydarzeń, w tym od sytuacji wokół międzynarodowego uznania Kosowa" - wskazuje "Kommiersant".

Dziennik podkreśla, że za sprawą proklamowania i uznania niepodległości Kosowa "rozpad b. Jugosławii po raz pierwszy przekroczy fundamentalną granicę - zejdzie z poziomu związkowych republik na poziom autonomicznych prowincji".

Zdaniem "Kommiersanta", "mimo stanowczego sprzeciwu wobec tych posunięć ze strony Belgradu i Moskwy, jest wątpliwe, by doprowadziło to do ostrej konfrontacji między Rosją a Zachodem".

Abchazja, choć formalnie wchodzi w skład Gruzji, faktycznie uniezależniła się od niej po wojnie z lat 1992-93. Ma własny parlament, prezydenta, konstytucję, rząd, siły zbrojne i sądy. W 1999 roku jej parlament przyjął akt o niepodległości, jednak Abchazja nie została uznana przez żadne państwo.

d17pt8x

Secesję Abchazji, podobnie jak Osetii Południowej, również próbującej uniezależnić się od władz w Tbilisi, nieoficjalnie wspiera Rosja. W obu separatystycznych republikach jako siły pokojowe stacjonują rosyjskie wojska, a ok. 70% mieszkańców obu regionów ma także rosyjskie obywatelstwo.

Prasa niemiecka o Kosowie

"Urzędowa flaga już jest, hymnu jeszcze nie ma. Ale i pomijając kwestię flagi, tej byłej serbskiej prowincji daleko jeszcze do tego, żeby być prawdziwym państwem, ze wszystkimi cechami suwerenności" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
"Niemniej jednak, kosowscy Albańczycy osiągnęli cel, do którego dążyli od dawna - kontynuuje FAZ. - Szybkie uznanie jednostronnej deklaracji niepodległości przez Stany Zjednoczone i większość państw członkowskich Unii Europejskiej nada decyzji kosowskiego parlamentu niezbędną wagę polityczną. Rozpad Jugosławii, któremu towarzyszyły wojny i wypędzenia, dokonał się chyba ostatecznie.

Droga Kosowa do prawdziwej samodzielności jest jeszcze daleka. Spór o to, kto ma rządzić w Kosowie bądź Kosowem, został wprawdzie rozstrzygnięty, ale nie udało się dokonać tego polubownie. Już w najbliższych dniach okaże się, na ile poważnie przeciwnicy niepodległości chcą kontynuować wczorajsze konflikty. Jednak mimo wielu gróźb, nie należy oczekiwać kryzysu międzynarodowego.

d17pt8x

(...) Byłoby o wiele łatwiej, gdyby dokonane obecnie oddzielenie Kosowa od Serbii miało podstawę w prawie międzynarodowym. Można to było osiągnąć za pomocą rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ale Rosja zablokowała tę drogę, chociaż do ostatka uczestniczyła w dyplomatycznych staraniach o znalezienie wspólnego rozwiązania. (...) A teraz rosyjskie kierownictwo odgrywa obrońcę prawa międzynarodowego, chociaż samo uniemożliwiło przyjcie realistycznego politycznie i poprawnego z punktu widzenia prawa międzynarodowego rozwiązania. (...)

Unia Europejska nie może się uchylać od odpowiedzialności za ten region w środku Europy. Tylko szansa na członkostwo w UE daje nowemu państwu, a także Serbii, perspektywę, ponieważ wiążą się z tym obietnice wielkiej pomocy, a granice, także te świeżo wytyczone, stracą swe znaczenie" - wskazuje na zakończenie "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Prasa włoska

"Święto i wściekłość" - tak włoska prasa podsumowuje atmosferę po ogłoszeniu niepodległości przez Kosowo.

d17pt8x

Gazety zwracają uwagę na brak jednoznacznego stanowiska Unii Europejskiej i wyrażane powszechnie zaniepokojenie możliwymi politycznymi konsekwencjami wydarzeń w Prisztinie.

"Corriere della Sera" pisze obrazowo, że proklamowanie niepodległości w lodowatym wietrze, mrożącym całe Bałkany "ochładza dyplomację i wywołuje dreszcze na świecie". Dziennik informuje o radości wielotysięcznej społeczności albańskich imigrantów, mieszkających we Włoszech.

Z jednej strony, dodaje następnie, mieszkańcy Kosowa cieszą się, że runął u nich symboliczny "mur", a z drugiej strony we wspólnocie międzynarodowej nie ma porozumienia, jak zareagować na to, co się stało.

d17pt8x

Największa włoska gazeta publikuje wywiad z mieszkającym we Francji pisarzem polskiego pochodzenia Markiem Halterem, który mówi z goryczą: Mieszkańcy Kosowa nie znaleźli innego sposobu, by wejść do wielkiego europejskiego domu niż budując kolejny maleńki domek, tuż przy granicy.

Powinniśmy byli zmusić Serbię, by szanowała język, kulturę i autonomię mieszkańców Kosowa. I przekonać ich samych, że tworzenie następnego państewka nie ma sensu - mówi Halter. Dodaje: Teraz my Europejczycy będzie musieli płacić Kosowu, które samo nie da sobie rady.

Według dziennika "La Repubblica" to, co dzieje się w tych godzinach w Kosowie - o ile, jak dodaje, nie dojdzie do wybuchu przemocy etnicznej - będzie miało większe konsekwencje dla przyszłości Europy niż dla tej małej bałkańskiej republiki.

d17pt8x

Zdaniem publicysty rzymskiej gazety deklaracja niepodległości "oznacza przejście od sytuacji ograniczonej suwerenności pod flagą Narodów Zjednoczonych do analogicznej sytuacji ograniczonej suwerenności pod flagą Unii Europejskiej".

"Nowa republika zostanie uznana przez Stany Zjednoczone i wiele europejskich stolic, ale z całą pewnością nie będzie mogła wejść do Narodów Zjednoczonych i innych organizacji międzynarodowych póki nie zostanie zdjęte weto Rosji, Serbii i paru innych państw, które wierne są zasadzie nienaruszalności granic" - stwierdza się w artykule. W rezultacie, dodaje gazeta, istnieje ryzyko, że powstanie jedno z wielu państw, które przetrwają jako "pomniki porażek światowej dyplomacji".

Dziennik zwraca jednocześnie uwagę na to, że oficjalnie Unia Europejska nigdy nie dyskutowała o kwestii ewentualnego uznania niepodległości Kosowa. To lepiej, konstatuje, bo wystarczyłoby weto tylko jednego kraju, a UE po raz kolejny zostałaby "zablokowana i bezsilna".

Tymczasem "La Stampa" kładzie nacisk właśnie na brak zdecydowania Europy w sprawie niepodległości Kosowa. Przytacza słowa amerykańskiego politologa polskiego pochodzenia Richarda Pipesa: "Będzie ciężko, ale musimy popierać ten kraj". Komentator turyńskiej gazety zarzuca europejskim politykom "umysłowe lenistwo" i "lekceważenie faktów". Przypomina jednocześnie, że Kosowo pozostanie priorytetem dla Władimira Putina i jego - jak to ujmuje - "bronią taktyczną".

Prawicowe "Il Giornale" odnosząc się do napiętej sytuacji między Serbią a Kosowem pisze o "wichrach wojny na granicy Europy" i wyraża przekonanie, że jednostronne proklamowanie niepodległości niesie za sobą groźbę destabilizacji. Jednocześnie dziennik przestrzega przed ciemnym scenariuszem powrotu nacjonalizmów, jaki może być reakcją na wydarzenia w Prisztinie.

Prasa bułgarska

Prasa bułgarska ocenia, że wraz z ogłoszeniem niezależności Kosowa, jego problemy nie zostały rozwiązane - otworzono natomiast drzwi do kolejnych żądań separatystycznych.

Gazety podkreślają ostrożne stanowisko dyplomacji bułgarskiej w sprawie Kosowa oraz piszą o konieczności realizacji przez nowe władze kosowskie zobowiązań, dotyczących zapewnienia praw ok. 30-tysięczniej bułgarskiej mniejszości.

W wywiadzie dla dziennika "Monitor" minister spraw zagranicznych Iwajło Kałfin mówił o licznych zagrożeniach, jakie stwarza ogłoszenie niezależności Kosowa. Najważniejsze z nich to "destabilizacja Bałkanów i powrót krwawych konfliktów". Istnieje też groźba zaostrzenia kolejnych, zamrożonych obecnie konfliktów, np. na Cyprze, w Naddniestru, Górskim Karabachu, Abchazji czy Osetii Południowej. Dla Bułgarii, dodaje Kałfin, groźne jest również zamknięcie granic między Kosowem i Serbią i ewentualna fala uchodźców.

"Wolność nadeszła, bieda pozostała" - pisze "Standart". "W najbliższej przyszłości Kosowo będzie musiało poradzić sobie z licznymi ekonomicznymi i społecznymi problemami. Kosowo zawsze było najbiedniejszym regionem w byłej Jugosławii i nadal cierpi z powodu masowego bezrobocia. Instytucje polityczne są słabe, istnieje gigantyczna korupcja, oświata jest zła, środowisko - zanieczyszczone", pisze dziennik.

"Albańczycy się cieszyli, lecz nikt nie spieszył się z uznaniem nowego państwa" - pisze z kolei "Dnewnik". Gazeta zamieszcza analizę historyka Bobi Bobewa, dawnego ambasadora bułgarskiego w Albanii, według którego ogłoszenie niezależności Kosowa nie było jedynym możliwym wyjściem z długoletniego kryzysu. "Istniały inne rozwiązania i do nich mogłoby dojść, gdyby Miloszević i jego współpracownicy nie spowodowali szeregu krwawych konfliktów i nie byli tak bezkompromisowi w obliczu nieuniknionych okoliczności".

Prasa francuska

Komentując niedzielne ogłoszenie niepodległości Kosowa, prasa francuska z jednej strony zwraca uwagę na wiarogodność Unii Europejskiejw tej kwestii, a z drugiej - na niebezpieczeństwo wzmocnienia ruchów separatystycznych.

Dziennik "Liberation" zaznacza, iż bez względu na to, jakie długofalowe rozwiązania Unia Europejska zaproponuje mieszkańcom Kosowa, "Europa stworzyła jednocześnie precedens - zarówno Flamandowie, Katalończycy, Baskowie czy Korsykańczycy domagać się będą mierzenia ich problemu tą samą miarą".

"Utworzenie tego rodzaju +mikropaństwa+, w praktyce nie posiadającego żadnej gospodarki i nadzwyczaj zdemoralizowanego, stwarza groźbę destabilizacji" - zaznacza "Liberation".

Natomiast "Le Figaro" przedstawia optymistyczny pogląd, wskazując, że w szeregach Unii Europejskiej mimo fundamentalnych różnic poglądów w kwestii kosowskiej, różnice te "są kontrolowane". "Nadszedł czas, by Europa w końcu pokazała, iż jest w stanie przyczynić się do stabilizacji Bałkanów" - zaznacza "Le Figaro".

Z kolei "Le Parisien" ostrzega, że deklarując niepodległość Kosowa, premier Hashim Thaci i jego kosowscy sojusznicy "w rzeczywistości otworzyli puszkę Pandory, uruchamiając podwójne niebezpieczeństwo: z jednej strony wybuchu bałkańskiej beczki prochu, a z drugiej - nasilenia żądań separatystów na całym świecie".

Brytyjska prasa

Brytyjska prasa ocenia, że ogłoszenie niepodległości przez Kosowo będzie dla Unii Europejskiej testem jedności.

Gazety przypominają, że niektóre kraje członkowskie są niechętne nowemu państwu.

"Jedność europejska będzie wystawiona na próbę. Zdolność UE do wdrożenia planu militarnego czy politycznego wobec tego nowego kraju nie jest pewna (...)" - zauważa "Guardian" w artykule zatytułowanym "Flagi to nie wszystko".

"Europa już teraz jest podzielona w sprawie uznania (Kosowa) i nawet dla krajów poza Bałkanami, jak Hiszpania, istnieją niewygodne analogie w kwestii sporów z tamtejszymi separatystami" - kontynuuje dziennik. "Guardian" zauważa też, że mało zrobiono dla pojednania społeczności serbskiej i albańskiej w Kosowie.

"Jedną z pierwszych trudności, z jaką zmierzy się Kosowo, będzie niejasny status misji Unii Europejskiej ze względu na brak mandatu ONZ" - ocenia "Financial Times".

"Pozycja Unii Europejskiej jest daleka od doskonałości, ale jej linia polityczna jest popierana przez najważniejszych członków, jak W. Brytania, Francja i Niemcy. Unia Europejska musi się upewnić, że droga prowadząca do przystąpienia Kosowa do UE musi pozostać otwarta tak jak dla krajów zachodnich Bałkanów, w tym Serbii" - dodaje londyński dziennik.

Z kolei zdaniem "Timesa", "na arenie międzynarodowej to najmłodsze państwo Europy podzieliło Unię Europejską i da Rosji okazję zgłoszenia swojego weta, by Kosowo nie zostało uznane w ONZ".

Dziennik przypomina, że Hiszpania obawia się, by przypadek Kosowa nie stworzył precedensu dla Kraju Basków.

"Grecja, Rumunia, Bułgaria i Cypr dzielą z Serbią prawosławne dziedzictwo i boją się umocnienia własnych secesjonistów" - przypomina "Times".

d17pt8x
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d17pt8x
Więcej tematów