Rosja uwolniła amerykańskiego więźnia. Putin może się na tym "przejechać"
Kreml uwolnił amerykańskiego więźnia Marca Fogela, który za przemyt narkotyków, spędził w więzieniu w Rosji ponad trzy lata. Według Białego Domu sukces operacji jest dowodem "dobrej woli" ze strony Rosjan. – Wygląda to na gest pod publiczkę ze strony Putina – mówi WP Marcin Faliński, były oficer wywiadu.
Wszystko zaczęło się we wtorek, kiedy na internetowych radarach namierzono prywatny samolot Steve'a Witkoffa — doradcy Donalda Trumpa, który leciał do Moskwy. Spekulowano, że wizyta mogła mieć związek z negocjacjami w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Według dziennika "The New York Times", Witkoff miał zostać upoważniony przez administrację Trumpa do "otwarcia kanału dyplomatycznego z Rosją, co może być pierwszym krokiem w rozmowach na temat zakończenia wojny w Ukrainie".
Stacja Fox News poinformowała w środę, że doradca Donalda Trumpa spotkał się w Moskwie z Władimirem Putinem. Rozmowa miała trwać trzy godziny. Biały Dom i Kreml odmówiły w tej sprawie komentarza.
Spotkanie Witkoffa z Putinem miało także na celu uwolnienie Marca Fogela, skazanego w Rosji na 14 lat więzienia. Wieczorem we wtorek media podały, że Rosjanie uwolnili amerykańskiego więźnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert o Putinie: Myśli, że ma jedną przewagę nad Trumpem
Kolonia karna o zaostrzonym rygorze
Marc Fogel jest byłym pracownikiem ambasady USA w Moskwie. Przed aresztowaniem pracował w rosyjskiej stolicy jako nauczyciel w anglojęzycznej szkole.
W sierpniu 2021 r. rosyjskie służby bezpieczeństwa oskarżyły go o wykorzystanie swojego statusu dyplomatycznego do zorganizowania kanału dostaw narkotyków do Rosji. Pod koniec 2022 r. zaczął odbywać karę 14 lat więzienia. Dwa lata później administracja odchodzącego prezydenta Joego Bidena uznała, że Fogel został bezprawnie zatrzymany.
Amerykańskiego nauczyciela osadzono w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Fogel od początku zaprzeczał zarzutom, twierdząc, że miał przy sobie 17 gramów medycznej marihuany, która została mu przepisana przez lekarza z powodu bólu kręgosłupa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump przeszarżował? Ekspert o rozmowach USA z Rosją. "Putin wie"
Za kogo Rosjanie oddali Amerykanina?
Michael Waltz, doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, poinformował w oświadczeniu, że Witkoff na polecenie prezydenta przywiózł swoim samolotem Fogela z Rosji w ramach wymiany. Nie zdradził jednak, za kogo Rosjanie oddali amerykańskiego więźnia.
Nieoficjalnie mówi się, że w zamian za Fogela rosyjskie władze mogły zażądać uwolnienia Aleksandra Winnika, jednego z kierowników giełdy kryptowalut BTC-e. Rosjanin został zatrzymany w 2017 roku pod zarzutem współudziału w wymuszeniach, kradzieży danych osobowych i handlu narkotykami. W maju 2024 roku przyznał się do winy.
Zobacz więcej: Rosja dobiła targu z USA. Oto cena za Fogla
Trump zapytany o to, czy USA zaoferowały Rosji coś w zamian za uwolnienie nauczyciela, odpowiedział: "niewiele".
- Oni byli bardzo mili. Byliśmy traktowani bardzo dobrze przez Rosję. Właściwie mam nadzieję, że to początek relacji, w której możemy zakończyć tę wojnę i miliony ludzi przestaną być zabijane - stwierdził prezydent.
Putina chwalił również uwolniony amerykański więzień. "Okazał wielką wielkoduszność, ułaskawiając mnie" - ogłosił Fogel po przylocie do USA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump dogada się z Putinem? Ekspert wskazał kluczowe kwestie
Według Marcina Falińskiego, takich wymian więźniów w najbliższym czasie może być więcej.
- Oczywiście, że USA rozmawiają z Rosją. Nieoficjalnie, poprzez służby wywiadowcze albo kanałami dyplomatycznymi. To pokazuje, że bez względu na wojnę w Ukrainie kanały komunikacji nadal funkcjonują i mają się dobrze – mówi WP Marcin Faliński, były oficer Agenci Wywiadu.
"Takich gestów będzie coraz więcej"
W jego ocenie wygląda to na gest pod publiczkę ze strony Putina.
- I takich gestów będzie coraz więcej. Putin łaskawie uwolni amerykańskiego więźnia, to i Trump zrewanżuje się tym samym. Obie strony będą ocieplać wizerunek przed ewentualnymi negocjacjami w sprawie zakończenia wojny – uważa Faliński.
I jak przypomina, wbrew pozorom kanały łączności między USA a Rosją funkcjonowały również po wybuchu konfliktu na Ukrainie.
- Musiały, chociażby w sprawach rosyjskich gróźb użycia bomby jądrowej. Wiadomo było, że deklaracje Kremla były głównie PR-owskie i na użytek wewnętrzny, ale Waszyngton monitoruje uważnie takie sprawy – podkreśla rozmówca Wirtualnej Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ocenił termin rozmów z Rosją. "Impuls do przyspieszenia zmian"
Jak zauważa "The New York Times", wizyta Witkoffa - wysłannika Trumpa ds. Bliskiego Wschodu - w Moskwie jest pierwszą ujawnioną podróżą wysokiego urzędnika USA od czasów Williama J. Burnsa (szefa CIA za rządów Bidena). Burns poleciał do stolicy Rosji w listopadzie 2021 r., aby spróbować zapobiec inwazji na Ukrainę.
"Jest jedno ale"
- W mojej opinii Rosja jest coraz bardziej wojną zmęczona, a równocześnie rosyjski biznes naciska na Kreml. Chce, żeby wrócić do stanu sprzed konfliktu. Moskwa nie ma alternatywy, musi rozmawiać z Waszyngtonem. Trump chce dać Moskwie honorowe wyjście z konfliktu – ocenia Marcin Faliński.
Jego zdaniem, Trump będzie chciał zakończyć wojnę w Ukrainie, bo patrzy strategicznie na inne cele na świecie: Grenlandię, Kanał Panamski, ale także na rywalizację z Chinami.
- Do tego dochodzi rozwiązanie kwestii Palestyńczyków w Strefie Gazy i kwestii Hamasu. Chce wykorzystać, że Rosja na Bliskim Wschodzie straciła swoje wpływy. I szybko ich nie odbuduje – twierdzi były oficer wywiadu.
Faliński zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt.
- Takimi gestami, jak wypuszczenie amerykańskiego więźnia Rosja pokazuje sprawczość Trumpa. Jest jedno ale. Putin może się na tym "przejechać". Amerykański prezydent nie lubi i nie chce przegrywać - przypomina były oficer Agencji Wywiadu.
- On wchodzi na strategiczny poziom i chce zlikwidować problem wojny w Ukrainie. Za wszelką cenę. A Rosjan może, tak jak amerykańskich żołnierzy przy wycofaniu w Afganistanie, spotkać chaos i zamieszanie – przypomina były oficer Agencji Wywiadu.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski