Rosja. Na liście "nieprzyjaznych państw" nie umieszczono Polski
Zapowiadana przez Kreml od tygodni lista "krajów nieprzyjaznych" w końcu ujrzała światło dzienne. Mimo wcześniejszych zapowiedzi, ostatecznie nie znalazła się na niej Polska.
Pod koniec kwietnia szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow poinformował, że Kreml opracowuje listę "państw nieprzyjaznych" Federacji Rosyjskiej. Jak donosiły wówczas media, w dokumencie miała się pojawić Polska, Czechy oraz państwa bałtyckie (Litwa, Łotwa, Estonia).
Ostatecznie w opublikowanym w piątek rozporządzeniu znalazły się tylko Stany Zjednoczone i Czechy. W tekście wymienia się je jako "państwa prowadzące nieprzyjazne działania wobec Federacji Rosyjskiej, obywateli Federacji Rosyjskiej lub rosyjskich osób prawnych".
Pretekstem dla stworzenia listy była wojna dyplomatyczna, wskutek której Czechy i Rosja zdecydowały się wydalić dyplomatów z terenu swoich państw.
Apel do władz UE. Premier Czech prosi o wsparcie
Konflikt na linii Praga-Moskwa rozpoczął się pod koniec kwietnia, gdy czeski rząd ogłosił, że jest w posiadaniu dokumentów świadczących o udziale agencji GRU w wybuchu w Vrbieticach z 2014 roku.
Od tamtej pory m.in. Czechy, Słowacja, Rumunia oraz kraje bałtyckie zdecydowały się zmusić pracowników rosyjskich ambasad do opuszczenia kraju. W ubiegłym tygodniu premier Czech Andrej Babisz zaapelował do wszystkich państw Unii Europejskiej o podjęcie podobnych decyzji.
- Musimy zawsze brać pod uwagę, że kiedy jedno państwo członkowskie jest atakowane, to mamy do czynienia z atakiem na wszystkie państwa. Poprosiłem również, aby kraje UE nadal brały pod uwagę wydalenie co najmniej jednego dyplomaty - tłumaczył wówczas szef czeskiego rządu.
Polska na "czarnej liście" Rosji. Były szef MSZ zabrał głos
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski