Rosja już tu jest? "Służby mają ręce pełne roboty"

Ukraińcy zatrzymali grupę, która miała podkładać ogień pod centra handlowe, stacje paliw, apteki i markety na Ukrainie, w Polsce i państwach bałtyckich. - Jestem przekonany, a wręcz pewny, że Rosja coś takiego robi - mówi Wirtualnej Polsce ppłk Maciej Korowaj.

Ukraińcy zatrzymali 19 osób podejrzanych o współpracę z FSB. Polska policja zatrzymała podejrzanego o kradzież systemu zdolnego do paraliżu na kolei
Ukraińcy zatrzymali 19 osób podejrzanych o współpracę z FSB. Polska policja zatrzymała podejrzanego o kradzież systemu zdolnego do paraliżu na kolei
Źródło zdjęć: © Facebook, Materiały własne
Tomasz Waleński

26.07.2024 21:09

W czwartek, w ramach specjalnej operacji przeprowadzonej w różnych regionach Ukrainy, rozbito grupę związaną z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB), która przygotowywała wzniecanie pożarów w miejscach, gdzie przebywa wiele osób - jak centra handlowe, ale również na stacjach benzynowych, w aptekach czy na targowiskach na Ukrainie, w Polsce oraz krajach bałtyckich.

O akcji poinformowała w mediach społecznościowych Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, która opublikowała też zdjęcia przedstawiające dokumenty, pieniądze i broń, które odnaleziono i zabezpieczono w ramach przeprowadzonych czynności.

Sprawa wybrzmiewa także z powodu informacji podanej na stronie internetowej policji narodowej z Ukrainy. Wykorzystano tam bowiem kadry przedstawiające palącą się halę targową Marywilska 44 w Warszawie. Ukraińskie służby nie potwierdziły jednak, że ten obiekt również był celem działania prorosyjskich dywersantów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski - także w czwartek - poinformował natomiast o tym, że w Warszawie doszło do zuchwałej kradzieży dwóch systemów, za pomocą których można sparaliżować transport kolejowy w Polsce. Policja zatrzymała w tej sprawie na początku lipca 44-letniego mężczyznę, który usłyszał już nawet zarzuty. Służbom nie udało się jednak odzyskać skradzionych systemów.

Czy te pozornie niezwiązane ze sobą wydarzenia łączy jednak wspólny mianownik, czyli kierunek wschodni? Nieoficjalnie bowiem przedstawiciele służb przyznawali, że w sprawie kradzieży nagłośnionej przez Wirtualną Polskę "badany jest wątek udziału w kradzieży służb rosyjskich lub białoruskich".

- Przede wszystkim trudno oceniać, nie mając danych i nie mając dostępu do rozpracowania operacyjnego - ocenia sceptycznie w rozmowie z Wirtualną Polską ppłk Maciej Korowa, były oficer Wojska Polskiego i Służby Wywiadu Wojskowego, a obecnie analityk wojskowy. Ekspert nie wyklucza jednak prawdopodobieństwa takiego scenariusza.

Do sytuacji takich jak pożary, czy kradzieże dochodziło także wcześniej i zapewne dochodzić będzie w przyszłości. Analityk przestrzega przed łączeniem wszystkich tego typu zdarzeń z zagrożeniem płynącym ze wschodu - choć nie wyklucza, że sprawy mogą mieć drugie dno. - Jestem jednak przekonany, a wręcz pewny, że Rosja coś takiego robi - mówi.

"Najlepiej poczekać na dowody"

Do sprawy w rozmowie z Wirtualną Polską odniósł się także gen. Waldemar Skrzypczak. - Najlepiej poczekać na dowody. Jeśli Ukraińcy je mają, to niech pokażą. Kawa na ławę. My wiemy, że w Polsce są rosyjscy agenci, którzy zajmują się podpaleniami. Ich nie ma 19, tylko znacznie więcej. To żadne odkrycie Ameryki. Zalecam w tym przypadku ostrożność - mówi.

Moskwa może jednak starać się wykorzystać wszelkie nadarzające się okazje do swoich celów. I w tym upatruje zagrożenie rozmówca Wirtualnej Polski. - Dlaczego nie? Jak samo się coś stało, dlaczego tego też nie wykorzystać dla swoich celów? - wskazuje.

- To jest właśnie kwestia poznawcza. Czego mają te zdarzenia dotyczyć i jaki mają powodować skutek? - pyta natomiast ppłk Korowaj.

- Chodzi o to, żeby dewaluować nasze poczucie bezpieczeństwa albo zaburzyć system w dość krytyczny sposób. W takich wypadkach należy zakładać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że to mogą być działania rosyjskie. Rosja dużo wcześniej mówiła, że tego typu działania będzie podejmowała, że wypowiada de facto taką wojnę informacyjną i dywersyjną przeciwko krajom Zachodu - mówi analityk.

Ekspert wymienia przy tym różne - udowodnione już - działania, za którymi stała Rosja. Były oficer SWW wskazuje tutaj na przykłady z Czech, Bułgarii czy Wielkiej Brytanii. To tam Rosjanie posunęli się już m.in. do zabójstw. - Rosja w zasadzie nie ma oporów. Jedyne czego jeszcze nie próbowali, to spowodowania masowych katastrof z licznymi ofiarami - wskazuje. - To już by było naprawdę takie przekroczenie czerwonej linii. Nie możemy jednak wykluczyć takie scenariusza - podkreśla.

"Nie jesteśmy bezbronni"

Zachodnie służby "mają ręce pełne roboty" i pozostają świadome zagrożenia, w związku z czym próbują zapobiegać działaniom Rosjan. Jak to robią? M.in. poprzez poznanie modus operandi służb Kremla. - Przy okazji zachodnie agencje chcą budować świadomość i odporność społeczną. Dlatego informuję się o potencjalnym wykorzystywaniu albo stworzeniu takiego zagrożenia poprzez działania dywersyjne Rosjan - mówi ppłk Korowaj.

- Najlepiej budować odporność zbiorową poprzez świadomość, że takie zagrożenia są. Przez to mniej osób będzie podatne na tego typu wpływy - podkreśla. Ważna rolę w tej układance pełnią także media, które analizując i opisując te sprawy informują społeczeństwo, że coś takiego ma miejsce. - Wtedy inaczej podchodzimy do skutków - zastrzega i chwali postępowanie krajowych mediów w kwestiach bezpieczeństwa.

- Nie jest to odbierane jako zagrożenie czy nieudolność państwa, jak Rosja chce to na przykład sprzedawać, ale jest to na przykład odbierane jako agresja obcego państwa na nas - podkreśla.

Generał Skrzypczak wskazuje przy tym na jeszcze jedno zagadnienie, który wpłynęłoby na poprawę bezpieczeństwa. - Dopingowałbym nasze służby do tego, żeby zrobić taki katalog miejsc, obiektów i urządzeń, które są zagrożone - mówi krótko.

Były Dowódca Wojsk Lądowych także wskazuje, że Rosjanie wykorzystają wszelkie nadarzające się okazje. Do ich katalogu można zaliczyć również kradzież systemów infrastruktury krytycznej.

Ppłk Korowaj przypomina jednak, że "nie jesteśmy bezbronni". - Potrafimy szybko weryfikować i klasyfikować informacje, czy to jest kryminogenne, czy to wypadek, czy jakiś proces. W tej mętnej materii umiejętność poruszania się jest naprawdę wielką sztuką - podsumowuje.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjaukrainapolska
Zobacz także
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski