Rosja czci pamięć ofiar ataku terrorystów na szkołę w Biesłanie
Ponad 2,5 tys. osób przyszło rano do szkoły nr 1 w Biesłanie, w rosyjskiej Osetii Północnej, aby uczcić pamięć 334 osób, w tym 186 dzieci, które 9 lat temu zginęły tam w ataku czeczeńskich terrorystów.
Osoby, które przeżyły atak, a także bliscy ofiar tragedii spotkali się w szkolnej sali gimnastycznej, gdzie terroryści przetrzymywali zakładników. Dzisiaj częściowo zburzona sala jest częścią zespołu memorialnego, który powstał na terenie szkoły. Na jej ścianach sali wiszą zdjęcia ofiar dramatu.
O godz. 9.15 czasu moskiewskiego (7.15 czasu polskiego), tj. w porze, gdy uzbrojeni rebelianci wtargnęli do szkoły podczas ceremonii rozpoczęcia roku szkolnego, rozległ się dzwonek. Uczestnicy uroczystości żałobnej złożyli kwiaty i zapalili znicze pod zdjęciami. Położyli tam też pluszowe zabawki.
1 września 2004 roku czeczeńscy rebelianci, domagający się wycofania wojsk federalnych z Czeczenii, zajęli szkołę w Biesłanie, biorąc ponad 1100 zakładników, głównie dzieci, które uczestniczyły w uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego. 3 września rosyjskie siły specjalne zajęły budynek szturmem. Zginęły 334 osoby, w tym 186 dzieci. Rannych zostało 810 osób.
Do zorganizowania ataku przyznał się Szamil Basajew, radykalny czeczeński dowódca polowy, który w Rosji był uważany za terrorystę nr 1. Basajew zginął w 2006 roku w wyniku eksplozji ciężarówki z materiałami wybuchowymi na terytorium Inguszetii, republiki sąsiadującej z Czeczenią.
Dziewięć lat po tragedii mieszkańcy Biesłanu nadal wyrażają żal, że nie została ona wyjaśniona; że wciąż nie są zbadane wszystkie okoliczności dramatu, w tym przebieg interwencji sił bezpieczeństwa.
Dochodzenie w sprawie tragedii w Biesłanie wciąż trwa. Jak dotąd do odpowiedzialności karnej pociągnięto tylko jedną osobę - Nurpaszę Kułajewa, jedynego schwytanego uczestnika ataku. Został skazany na dożywocie. Spośród przedstawicieli władz, zarówno republikańskich, jak i federalnych, nikt nie został ukarany za śmierć zakładników.
Komisja parlamentarna, która ponad dwa lata wyjaśniała okoliczności ataku, w grudniu 2006 roku oczyściła resorty siłowe z odpowiedzialności za tragiczne skutki akcji uwalniania zakładników. Według komisji to terroryści, a nie szturmujący szkołę, spowodowali eksplozję w budynku, która pochłonęła dziesiątki ofiar.
Zdaniem Matek Biesłanu, organizacji pozarządowej zrzeszającej rodziny poszkodowanych w biesłańskim dramacie, do tragedii doprowadziły przede wszystkim zaniedbania ze strony władz. Wśród winnych rodziny ofiar wymieniają również ówczesnego i obecnego prezydenta Rosji Władimira Putina.