Oznacza to, że Rosjanie, nie zamierzają ustąpić Amerykanom, którzy są przeciwni lotowi cywila na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS).
Kalifornijski milioner Dennis Tito miał pierwotnie lecieć na rosyjską stację orbitalną Mir, za co miał zapłacić 20 mln dolarów. Gdy okazało się, że stację trzeba zlikwidować, Rosjanie zaproponowali Amerykaninowi lot na ISS wraz z dwoma rosyjskimi kosmonautami Tałgatem Musabajewem i Jurijem Baturinem. Start wyznaczono na 28 kwietnia.
Tymczasem amerykańska agencja kosmiczna NASA zdecydowanie sprzeciwiła się podróży Tity argumentując, że obecność amatora na dopiero budowanej stacji może zagrażać bezpieczeństwu załogi.
W marcu z powodu Tity doszło do kontrowersji między NASA a jej rosyjską odpowiedniczką. Rosyjscy kosmonauci demonstracyjnie odmówili uczestnictwa w szkoleniu w ośrodku lotów kosmicznych w Houston.
Borykająca się z kłopotami finansowymi Rosyjska Agencja Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej ma nadzieję, że dochody z lotu Tito zasilą jej budżet.
Strona rosyjska twierdzi, że NASA nie może decydować, kto ma lecieć na rosyjskim statku kosmicznym Sojuz. Misja Sojuza jest jednak częścią wspólnego programu budowy międzynarodowej stacji kosmicznej. Z kolei Stany są zainteresowane dalszym udziałem Moskwy w budowie ISS. (aka)
