Ropa wypłynęła w grudniu, raportu nie ma do dziś
Minęło prawie pół roku, a ciągle nie wiadomo, co spowodowało grudniową awarię rurociągu, ułożonego pod dnem Wisły w okolicach Włocławka. W wyniku wycieku do rzeki przedostało się wówczas ponad 40 ton oleju opałowego.
09.06.2008 17:10
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa we Włocławku. Stoi ono w miejscu, bo ciągle nie ma szczegółowego raportu, który ma przygotować właściciel rury, czyli Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" w Płocku.
Raport miał być gotowy w pierwszych dniach czerwca. Rzecznik prasowy płockiej firmy, Eugeniusz Góra, oświadczył, że sporządzenie dokumentu opóźni się o kolejny miesiąc. Poinformował, że został wydobyty kolejny fragment uszkodzonego rurociągu, który zostanie teraz poddany analizom laboratoryjnym. Pod koniec czerwca będą znane wyniki i będzie wiadomo, dlaczego doszło do jego uszkodzenia.
Grudniowy wyciek nie spowodował, na szczęście, katastrofy ekologicznej. Część rozlanego oleju usunęli z lustra wody strażacy. Pozostałą część Wisła oddała Bałtykowi.