Panie mecenasie, czy pan wie, co się wydarzyło 11 lat temu pod Smoleńskiem? Dlaczego zginęło
96 polskich obywateli z panem prezydentem na czele? Co było przyczyną tej katastrofy?
To wiemy już od wielu lat, bo mamy raport w tej sprawie, który przygotowała polska niezależna komisja w tej sprawie. Nie wiemy paru szczegółów.
Niejeden z takich szczegółów, który dla mnie był istotny, to było to, co powiedział ostatnio przewodniczący
Donald Tusk.
To znaczy, że Lech Kaczyński jakby zapowiadał swoją kontrolę nad lotami wojskowymi. To jest
bardzo ważny szczegół, bo
można powiedzieć, dopinał w jakiś sposób zrozumienie jak to się stało, że pan generał Błasik był w
kokpicie i czytał wskazówki zegarów i mówił "zmieścisz się, śmiało" do
pilotów. To jest w pewny sposób jakiś trop, który pozwala na to, abyśmy
wiedzieli do końca, co było przyczyną tych nacisków na pilotów i ostatecznie
ich błędnej decyzji, polegającej na tym, że nie odeszli na drugi krąg.
Wydaje mi się, że ostatnim dowodem, który powinien zostać przeprowadzony w tym postępowaniu karnym, powinno być przesłuchanie
pana Jarosława Kaczyńskiego z użyciem wariografu. Aby przeciąć wszelkie
spekulacje dotyczące tego, na czym polegała rozmowa
obu braci ostatnia. Myślę,
że pan Jarosław Kaczyński powinien się na to zgodzić, jeżeli nie ma nic do ukrycia, to
powinien się zgodzić na takie badanie z udziałem pełnomocników rodzin ofiar. Tak abyśmy mogli
zweryfikować ostatnią rzecz, której nie wiemy w tej sprawie.
Czyli chciałby pan, żeby Jarosław Kaczyński został podłączony pod wykrywacz kłamstw i żeby można było zadać mu pytania
dotyczące ostatniej rozmowy ze świętej pamięci Lechem Kaczyńskim, jego bratem?
Tak, wie pan, w postępowaniu karnym w tej chwili dopuszcza się badanie, to się nazywa poligraficzne, w potocznym wariograficzne.
One są rzeczą normalną, sam uczestniczyłem w kilku tego typu przesłuchaniach świadków. Zresztą osoba, o
której już żeśmy mówili, czyli pan doktor Leszek Czarnecki, w
sprawie korupcji byłego przewodniczącego KNF-u również zeznawał pod wariografem.
Nie widzę najmniejszych powodów, abyśmy nie mieli zastosować tego mechanizmu
do przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego. Myślę, że to by mogło mu wyjść na dobre, po prostu przecięłoby spekulacje.
A jakie pytania, panie mecenasie, pan by zaproponował podczas takiej rozmowy czy takiego przesłuchania?
Czy była informacja o stanie pogody. Bo to jest tak naprawdę kluczowe pytanie, które należałoby
zadać. Czy Lech Kaczyński poinformował Jarosława Kaczyńskiego o
warunkach pogodowych, które były już w informacji pilotów, już
nawet przed przed wylotem.
A jeśli tak?
No to czy się radził go w zakresie ewentualnej decyzji co robić.
Jasne.
Jeżeli nie, no to mi się wydaję, bo z tego co pamiętam Jarosław Kaczyński już mówił
publicznie, że nie było takiego typu zdarzeń. Wydaje mi się tylko, że zastosowanie
tego wariografu mogłoby pozwolić przeciąć wszelkie spekulacje i umożliwiłoby Jarosławowi Kaczyńskiemu
wyjaśnienie tej historii, w pewnym sensie oczyszczenie się z tych zarzutów, które w przestrzeni publicznej padają.
Ale myśli pan, panie
premierze, że Jarosław Kaczyński podłączony pod taki wariograf powiedziałby coś innego niż mówi publicznie?
Wie pan co, ja jestem pełnomocnikiem rodzin byłych
oficerów BOR-u, którzy zginęli w tej katastrofie i weryfikuję różne wersje. Myśmy taki wniosek złożyli.
To nie jest tak, co ja myślę, co by było. Ja po prostu badam wszystkie możliwe warianty i chciałbym
zrealizować ten wniosek dowodowy.
Podejrzewam
znaczy, że nie mówi nieprawdy, dlaczego mam uważać, że mówi nieprawdę. Ale jeżeli
nie mówił
nieprawdy, to wydaje mi się, że badanie wariografem po prostu by mu nie zaszkodziło.