Roman Giertych: "Państwo zamieniło się w komitet obrony jednej osoby"
- Pewne osoby są chronione immunitetem państwowym przez całą strukturę państwa. Premier, marszałek Sejmu, wicemarszałkowie, kolejni urzędnicy państwowi wypowiadają się w obronie jednej osoby. Państwo zamieniło się w komitet obrony jednej osoby - powiedział Roman Giertych.
Gościem magazynu "Tak jest" TVN24 był w piątek Roman Giertych, pełnomocnik Austriaka Geralda Birgfellnera, bohatera "taśm Kaczyńskiego".
Zdaniem Giertycha, przesłuchania Austriaka "daleko odbiegają od standardów, które powinny obowiązywać". Jako przykład podał zmianę tłumacza.
- Po zeznaniach poniedziałkowych nastąpiła zmiana tłumacza, który z kolei próbował zmienić treść zeznań świadka, co jest niedopuszczalne. Panią prokurator denerwuje, że rozmawiam z klientem po włosku, bo ona nie zna tego języka - stwierdził. Zdaniem mecenasa, osoba, która składa zawiadomienie do prokuratury powinna mieć opiekę organu prowadzącego, a tego nie ma przesłuchiwany Gerald Birgfellner.
"Złożymy zawiadomienie do sądu"
Pełnomocnik Austriaka zdradził, że trzy razy pytał prokurator prowadzącą, czy przekazała protokół z przesłuchania prokuratorowi generalnemu. - Trzy razy nie chciała odpowiedzieć na to pytanie, więc możemy wnioskować że przekazała - powiedział.
Skandalem nazwał fakt, że do tej pory prokuratura nie wszczęła śledztwa w sprawie "taśm Kaczyńskiego" i nie został przesłuchany ich bohater, prezes PiS.
- Prokuratura mogła wszcząć śledztwo w momencie złożenia zawiadomienia, ale nie zrobiła tego. Za to przedłuża przesłuchania świadka. Jeżeli dalej będą zwlekać albo odmówią wszczęcia śledztwa, złożymy zawiadomienie do sądu - stwierdził.
Czytaj także: Taśmy Kaczyńskiego. PO zapowiada "nadzwyczajne środki"
"Skrzywdzono człowieka"
Jak powiedział adwokat, sytuacja w Polsce zmusza do upubliczniania sprawy "taśm Kaczyńskiego".
- Konstrukcja państwa jest tak zakleszczona, że pewne osoby są chronione immunitetem państwowym przez całą strukturę państwa. Premier, marszałek Sejmu, wicemarszałkowie, kolejni urzędnicy państwowi wypowiadają się w obronie jednej osoby. Państwo zamieniło się w komitet obrony osoby, która dopuściła się czynu, za który powinna odpowiedzieć - powiedział. - Dlatego zwracamy się do opinii publicznej, bo tylko ona może dopilnować, aby postępowanie było nieprzewlekłe - dodał.
Giertych potwierdził, że złoży zawiadomienie do wiedeńskiej prokuratury, jeśli polska nie rozpocznie śledztwa w sprawie zarzutów Geralda Birgfellnera.
- Jest taka możliwość Austriacki kodeks karny dopuszcza ściganie przestępstw poza granicami Austrii. Dlatego jeśli sytuacja będzie się przeciągała, sprawa zostanie przeniesiona do Wiednia. Nie chcemy tego robić, bo wstyd dla nas obywateli, że mamy bezkarność niektórych osób i lekceważenie krzywdy ludzkiej przez państwo. Skrzywdzono człowieka, który przeprowadził się do Polski, przez 1,5 roku ciężko pracował, wydał dużo swoich pieniędzy i został z niczym - powiedział na koniec.
O co chodzi w sprawie taśm?
Przypomnijmy: Gerald Birgfellner oskarżył Jarosława Kaczyńskiego o próbę oszustwa i domaga się od spółki Srebrna zapłaty ok. 40 milionów złotych. Chodzi o zlecenie budowy dwóch wieżowców tzw. K-Towers w centrum Warszawy. Biznesmen przygotowywał potrzebną dokumentację.
Nagrał prezesa Prawa i Sprawiedliwości a stenogramy zostały później opublikowane przez "Gazetę Wyborczą", która zapoczątkowała "aferę Srebrnej". Jak wynika z nagrań, obcokrajowiec nie otrzymał wynagrodzenia za wykonaną pracę.
Źródło: TVN24
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl