Roman Giertych o Ruchu Narodowym: oni są konkurencją dla PiS
Roman Giertych w Radiu ZET skomentował pierwszą konwencję Ruchu Narodowego. Uznał, że może on stać się swoistą konkurencją dla PiS, a dokładniej jego prawego skrzydła.
Sam Ruch Narodowy, zdaniem Giertycha ma niewiele wspólnego z tradycją ruchu narodowego, który był formacją środka sceny politycznej. Roman Dmowski nie był marginalnym liderem radykałów, który wykrzykiwał jakieś hasła, tylko poważnym politykiem, który zasiadał najpierw w Dumie, a potem sprawował funkcje rządowe jako lider większościowego obozu politycznego – ocenił były lider Młodzieży Wszechpolskiej i Ligi Polskich Rodzin.
- Ten człowiek zbudował sposób myślenia politycznego, który jest dokładną odwrotnością tego, co dziś prezentują ci, którzy się na niego powołują – podsumował swoją opinię na temat ruchu tworzonego przez środowiska skrajnej prawicy. Giertych ocenił, że choć jego zdaniem narodowcy „nie mają specjalnych szans” na wejście do sejmu, to mogą zdobyć kilka procent głosów skrajnie prawicowych wyborców.
- Czy są konkurencją dla Prawa i Sprawiedliwości? – zapytała Monika Olejnik.
- Na pewno są konkurencją. Dotychczas tego typu język był prezentowany przez prawe skrzydło PiS i oderwanie się części tego środowiska od PiS będzie oznaczało osłabienie tej partii z prawej strony – odpowiedział Giertych. Uważa też, że szans specjalnych nie mają na wejście do sejmu, aczkolwiek parę procent mogą z prawej strony takiej bardzo radykalnej sceny politycznej mogą uszczknąć.
- Trzeba sobie uświadomić, że polska polityka skręca wyraźnie w stronę prawą, że następuje pewna radykalizacja nastrojów, ale nie tylko na tej prawej części, ale generalnie społeczeństwo się przesuwa. Gdzie są przyczyny - zastanawiał się Giertych. - Ja mam swoją teorię na ten temat, uważam, że obecne partie, wszystkie właściwie w parlamencie to są partie Polski urzędniczej. Tymczasem młodzi Polacy, w większości, woleliby jakąś partię przedsiębiorców, partię przedsiębiorczych może nie przedsiębiorców, tych, którzy bardziej biorą sprawy w swoje ręce, którzy raczej są przez urzędy, przez biurokrację represjonowani niż życzliwie traktowani i następuje pewnego rodzaju rozdźwięk pomiędzy postawami młodych ludzi, którzy żyją ze swojej pracy, czy żyją ze swoich firm, a państwem, zbudowanym przez obecne partie w parlamencie i to jest bardzo poważna sprawa.