Rok więzienia dla byłego posła SdPl za jazdę po pijaku
Karę roku pozbawienia wolności oraz grzywnę
wymierzył bydgoski s ąd byłemu posłowi SdPl Grzegorzowi
G. Były parlamentarzysta odpowiadał za jazdę po pijanemu, ucieczkę
przed policją i szarpanie się z funkcjonariuszami.
Do zdarzenia doszło w grudniu 2004 roku, kiedy Grzegorz G. wracał z imprezy barbórkowej w podbydgoskim Myślęcinku. Legitymowany przez policjantów ówczesny poseł SdPl odmówił poddania się badaniu trzeźwości, odepchnął próbującego go zatrzymać policjanta i przez blisko godzinę uciekał przed radiowozami ścigającymi go po mieście.
Akt oskarżenia oparto na zeznaniach kilkunastu świadków - uczestników tej samej zabawy, którzy widzieli, że poseł pił alkohol. Opinie biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych pozwalają stwierdzić, że oskarżony miał wówczas ponad 0,5 prom. alkoholu we krwi - powiedziała sędzia Eliza Nowak.
Podczas trwającego blisko dwa lata procesu Grzegorz G. utrzymywał, że alkoholu nie pił, a dodatkowo tego dnia miał być pod wpływem niezwykle silnych środków przeciwbólowych. Jak tłumaczył, podczas publicznych imprez ma w zwyczaju tylko udawanie picia: rzekomo nabiera alkohol do ust tylko po to, by po chwili, dyskretnie, wypluć go do innego naczynia.
Nietypowe zachowanie sprzed trzech lat miało być efektem połączenia środków przeciwbólowych z niewielką ilością alkoholu. Przed policją uciekał, gdyż obawiał się, że to próba napadu rabunkowego.
W poniedziałek, przed ogłoszeniem wyroku, Grzegorz G. gwałtownie zaatakował w ostatnim wystąpieniu prokuraturę, zarzucając manipulację zeznaniami świadków i sugerowanie z góry założonej tezy podczas przesłuchań w toku śledztwa. "Oskarżenia pana G. są żenujące" - oceniła oburzona prokurator Aleksandra Ziętara.
Sędzia uznała tłumaczenia byłego parlamentarzysty za niewiarygodne i sprzeczne ze sobą. Grzegorza G. skazano w sumie na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, pozbawienie prawa jazdy na trzy lata, grzywnę w wysokości 2 tys. zł, nawiązkę 1 tys. zł na rzecz PZMot oraz pokrycie kosztów procesu i publikacji ogłoszenia o wyroku na łamach ogólnopolskiego dziennika.
2 grudnia 2004 roku, kilkanaście godzin po zdarzeniu, Grzegorz G. zaprzeczał informacjom podawanym przez policję i utrzymywał, iż do domu przywiozła go żona, a żadnego policyjnego pościgu "nie pamięta". Po konsultacjach z policją, władze Socjaldemokracji RP, której G. był wówczas posłem, zdecydowały o natychmiastowym usunięciu go z szeregów partii. G. zaprzestał od tego czasu aktywnej działalności politycznej.