Rok prezydentury Andrzeja Dudy. Ekspert: dobre relacje z rządem i PiS warunkiem politycznych wpływów prezydenta
• W tej chwili prawdziwa władza jest w strukturach rządu i jego parlamentarnego zaplecza - uważa dr Krzysztof Mazur, prezes Klubu Jagiellońskiego
• W jego ocenie, Duda zajął się polityką międzynarodową oraz budową kapitału symbolicznego Polski
• "Prezydent sam zauważył, że nie powinien realizować modelu polityki bezstronności"
05.08.2016 | aktual.: 05.08.2016 10:25
Dotychczasowy przebieg prezydentury Andrzeja Dudy świadczy o tym, że prawdziwa władza jest w strukturach rządu i jego parlamentarnego zaplecza; bez dobrych relacji z nimi prezydent nie może realizować swojej polityki - mówi dr Krzysztof Mazur, prezes Klubu Jagiellońskiego.
Pytany o to, jaką strategię sprawowania swojej funkcji obrał Duda, Mazur ocenił, że przyjął on założenie, iż obszarami, w których może prowadzić aktywną i autonomiczną politykę są przede wszystkim polityka międzynarodowa oraz budowa kapitału symbolicznego Polski.
W tym pierwszym kontekście ekspert wskazał m.in. na działania głowy państwa na rzecz nowego otwarcia w relacjach z Chinami, zaangażowanie w kontakty z krajami regionu pomiędzy morzami Adriatyckim, Bałtyckim i Czarnym czy warszawski szczyt NATO. W kontekście budowy kapitału symbolicznego istotne - według eksperta - znaczenie ma przyjmowanie przez Dudę roli "reprezentanta państwa" w momentach szczególnych, takich jak niedawne Światowe Dni Młodzieży czy jubileusz 1050-lecia Chrztu Polski.
Szef Klubu Jagiellońskiego przypomniał, że w orędziu wygłoszonym w Poznaniu do Zgromadzenia Narodowego, Duda bardzo mocno definiował polskość przez pryzmat dwóch wielkich nurtów cywilizacji europejskiej: grecko-rzymski i judeo-chrześcijański. - Widać, że odbudowa tego tradycyjnego rozumienia polskości jest bardzo bliska prezydentowi - zauważył Mazur.
Prezes KJ powiedział, że trudno mówić w przypadku Dudy o prezydenturze ponad podziałami politycznymi, czy o równym dystansie do obozu rządzącego i opozycji. Jednak - jak zauważył - taka strategia byłaby w przypadku obecnego prezydenta "czymś sztucznym".
- Moim zdaniem Andrzej Duda wyszedł z prostego założenia, że skoro premierem została szefowa jego sztabu wyborczego i on jest bezpośrednio związany z obozem, który zwyciężył, to raczej nie powinien realizować modelu polityki "bezstronności", ale udzielać wsparcia dla dokonywanych w Polsce zmian. Zwłaszcza, że wiele reform obecnego rządu sam prezydent postulował w trakcie swojej kampanii wyborczej - ocenił.
Wskazywał również, że okazywanie jedności przez prezydenta i jego zaplecze polityczne jest czymś naturalnym. - O ile w relacjach pomiędzy obozami politycznymi różnice są zwykle przejaskrawiane, a ci sami politycy, którzy bardzo zajadle kłócą się ze sobą w studiach telewizyjnych, mogą się ze sobą zgadzać w bardzo wielu kwestiach, to w ramach poszczególnych obozów politycznych zasada jest odwrotna: wewnątrz są dużo bardziej zróżnicowane, prowadzone są wewnętrzne walki o wpływy, spory ideowe, ale na zewnątrz się ich nie pokazuje, bo pokazywanie publiczne sporu wewnętrznego kończy się zawsze osłabieniem pozycji takiego obozu w odbiorze obywateli czy wyborców - mówił ekspert.
Jak zaznaczył, strategia prezydenta w stosunku do macierzystego ugrupowania politycznego jest ponadto zazwyczaj determinowana przez zewnętrzne uwarunkowania polityczne - przede wszystkim przez to, czy obóz polityczny, z którego wywodzi się prezydent, rządzi czy jest w opozycji oraz jaka jest dynamika społecznego poparcia dla niego.
Mazur: prezydent będzie podkreślał, że bierze udział w sukcesach rządu
- W przypadku osłabienia albo porażki wyborczej obozu rządzącego kontekst wymusza na prezydencie pokazywanie, że się jest ponad podziałami, ale w momencie, w którym partia, z której wywodzi się prezydent, pozostaje silnym obozem, który realizuje swój program, utrzymuje wysokie poparcie dla swoich działań i wygrywa kolejne wybory, prezydent będzie w naturalny sposób podkreślał, że sukcesy rządu są czymś, w czym ma swój udział, są wspólnymi sukcesami - argumentował Mazur.
W związku z tym - dodał - jeśli PiS wygra kolejne wybory i wyborcy będą zadowoleni z jego polityki należy się spodziewać kontynuacji przez Andrzeja Dudę obecnego modelu prezydentury, a tylko w momencie gdyby doszło do jakiegoś rodzaju przesilenia politycznego można byłoby oczekiwać, że prezydent będzie w większym stopniu akcentował swoją odrębność w stosunku do partyjnego zaplecza.
Prezes Klubu Jagiellońskiego zwrócił uwagę, że pierwszy rok pełnienia funkcji przez Andrzeja Dudę pokazuje przede wszystkim, że "chociaż charaktery mają w polityce znaczenie, to jeszcze większe znaczenie ma systemowe ułożenie kompetencji" pomiędzy poszczególnymi ośrodkami władzy.
- Po roku prezydentury Andrzeja Dudy i po pierwszych miesiącach działania rządu Beaty Szydło widać, gdzie jest realna władza w państwie. Rządowy program 500 Plus był symboliczną, główną obietnicą wyborczą w wyborach parlamentarnych i został bardzo szybko zrealizowany, a sprawy przewalutowania kredytów frankowych czy obniżenia wieku emerytalnego, które obiecywał prezydent, przez wiele miesięcy tkwią niemal w miejscu, bo w Pałacu Prezydenckim nie ma narzędzi do tego, żeby wymusić ich procedowanie - mówił.
"Prezydenci wiele obiecują, ale wiele zależy od poszczególnych ministerstw"
Jak dodał ekspert, problem z systemowym usytuowaniem prezydenta polega na tym, że "są względem niego bardzo duże oczekiwania i w kampanii prezydenci obiecują wiele rzeczy, które tak naprawdę potem nie są w kompetencjach prezydenta, tylko poszczególnych ministerstw".
Przykładem, który zdaniem Mazura, dobrze ilustruje specyfikę relacji pomiędzy obecną głową państwa a ekipą rządzącą jest funkcjonowanie prezydenckiej Narodowej Rady Rozwoju. - Z zewnątrz może się wydawać, że to ciało konsultacyjne, które nie odgrywa istotnej roli, ale tak naprawdę, jak patrzymy na konkretne sekcje Rady, to wpływ osób, które w nich zasiadają bywa bardzo znaczny. Nie odbywa się to jednak za sprawą samego prezydenta, ale bardzo często poprzez bezpośrednie zaangażowanie poszczególnych członków NRR w administrację rządową - mówił ekspert.
Jak dodał, "np. dr Jerzy Kwieciński, szef sekcji 'samorządowej w NRR został wiceministrem rozwoju i prawą ręką Mateusza Morawieckiego; Tomasz Szatkowski, członek sekcji 'bezpieczeństwo' został wiceszefem MON i bliskim współpracownikiem Antoniego Macierewicza; prof. Maciej Chorowski, członek sekcji 'nauka', został szefem NCBiR, czyli największej instytucji finansującej badania rozwojowe; wreszcie prof. Andrzej Waśko i Jolanta Dobrzyńska z sekcji 'edukacja' są ważnymi doradcami minister Zalewskiej".
- Poza uroczystymi sesjami plenarnymi z udziałem prezydenta, rytm bieżącej pracy poszczególnych sekcji NRR w dużej mierze nadaje zatem administracja rządowa - prace związane z planem Morawieckiego czy z reformą minister Zalewskiej; to pokazuje, gdzie jest "przyciąganie" w polityce - tam, gdzie są realne decyzje i realne możliwości przeprowadzania reform - dodał.
Przypadek NRR pokazuje jednocześnie - według prezesa Klubu Jagiellońskiego - że tylko prezydent posiadający wpływy i cieszący się dobrymi relacjami ze strukturami rządowymi czy partyjnymi może realnie, za ich pośrednictwem oddziaływać na rzeczywistość; bez takiej ścieżki oddziaływania pozostaje mu niemal wyłącznie "soft power", oddziaływanie za pośrednictwem mediów czy opinii publicznej.