Rodzina nie mogła odebrać ciała pana Zbigniewa od firmy pogrzebowej. Dwa razy odwoływała pogrzeb
- Dwa razy zrywaliśmy klepsydrę - mówi Maria Compa, której firma pogrzebowa nie chciała wydać zwłok męża. Dramat rozgrywał się w Niemczech, gdzie pan Zbigniew zmarł. Jego żona zaufała polskiemu przedsiębiorstwu. I żałuje. Ma też pretensje do siebie.
31.08.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:13
- 39 lat byliśmy razem. Mąż był moim przyjacielem. Obciążam siebie winą - przyznaje Maria Compa. Nie mogła przeżywać żałoby, bo nie pochowała męża. Myślała, że wszystko ma pod kontrolą. W internecie znalazła polską firmę, która miała przetransportować ciało do Polski. Podpisała umowę. Nie obyło się jednak bez problemów.
Sprawę opisano w programie "Uwaga" w TVN. Firma pogrzebowa potwierdziła telefonicznie termin oddania zwłok. Później kontakt się urwał. Rodzina musiała odwołać pogrzeb. Nie wiedziała, gdzie znajdują się zwłoki pana Zbigniewa. - Martwiłam się, myślałam, że może gdzieś go złożyli w jakimś garażu, czy piwnicy - zaznacza Maria Compa.
- Wiedziałam, że coś jest nie tak z tą firmą. Jednego dnia było wszystko uzgodnione. Następnego dnia ten pan wypierał się tego, co mówił. Padały teksty: "a co ja mam helikopterem latać i zbierać dokumenty?", "a po co pani się tak spieszy?". Byłam w stresie, w szoku, w traumie. Słysząc takie teksty, nie miałam siły z nimi rozmawiać. Pogrzeb został odwołany, ale przełożony na poniedziałek - twierdzi. Dodaje, że pracownicy firmy pogrzebowej zarzucali jej, że bierze tabletki na zaburzenia psychiczne.
- Każda rozmowa z tymi panami to był stek obelg. Z mojej mamy chcieli zrobić osobę chorą psychicznie i ze mnie również - dodaje Karolina Compa-Rosół, córka Marii Compy.
Rodzina się nie poddaje
Rodzina postanowiła pojechać do polskiej ambasady w Berlinie, by wycofać upoważnienie do transportu zwłok przez granicę, przekazane firmie pogrzebowej. Przed ambasadą spotkali jednak wspólnika szefa tej firmy. - Przyszedł do nas. Sapał ze złości i powiedział, że da nam tutaj ciało, jak zorganizujemy transport, zapłacimy pozostałą kwotę z umowy. Ponadto musimy zapłacić dodatkową kwotę za trumnę i każda godzina jego czasu kosztuje 500 zł - podkreśla Karolina Compa-Rosół.
Rodzina przystała na warunki firmy. Wróciła do Polski i czekała na ciało. Zamiast niego otrzymali dwie faktury do zapłaty. - Była umowa na 4,5 tysiąca złotych. Faktury opiewają na prawie 15 tysięcy złotych. Nie wiem jak to nazwać – mówi Karolina Compa-Rosół.
W umowie zapisano, że ciało zostanie wydane po pokryciu kosztów. Zwykle jednak firmy pogrzebowe wydają ciało zanim otrzymają pieniądze. Jeśli klient nie wywiązuje się z umowy, wkraczają na drogę sądową.
Krzysztof Wolicki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego, skomentował działanie firmy pogrzebowej z którą rodzina pana Zbigniewa zawarła umowę. - Ciało nie może być zakładnikiem. Trzeba być idiotą, żeby takie rzeczy robić. To jest skazanie się na śmierć przedsiębiorcy - podkreślił.
Córka zmarłego przyznała, że czuje, jakby uprowadzono ciało jej ojca i żądano okupu. A jej matka przyznaje, że była naiwna. - Ale w przypadku śmierci najbliższej osoby nie myśli się racjonalnie. Na pewno na tym bazują - ocenia Maria Compa.
Policja radziła rodzinie, by zapłaciła firmie. Ta zawiadomiła tez prokuraturę, jednak w polskim prawie nie ma paragrafu dotyczącego porwania zwłok.
Upokarzający finał
Co na to firma pogrzebowa, którą oskarża rodzina pana Zbigniewa? - Jesteśmy cały czas gotowi do wydania zwłok. Do momentu, kiedy sprawa nie zostanie wyjaśniona z rodziną nie ma, o czym rozmawiać - powiedział jeden z szefów firmy pogrzebowej. Później dodał, że wyda zwłoki, jeśli wdowa podpisze oświadczenie, że ponosi pełną odpowiedzialność prawną i karną, zabierając zwłoki, i wypowiada umowę.
Sprawa ma swój finał. Rodzina zapłaciła 4,5 tysiąca złotych. Firma pogrzebowa wydała ciało pana Zbigniewa w metalowym składzie. Bo jej zdaniem zapłacona kwora nie obejmuje nawet najtańszej drewnianej trumny.
- Człowiek jest nikim. Czułam się taka bezsilna. Byłam poniżana i obrażana. Nawet nie miałam czasu przeżywać tej traumy. Tylko musiałam walczyć o ciało - podkreśla Maria Compa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl