Rodzina ks. Jankowskiego pozwie "Wyborczą". Znamy szczegóły
Krewni ks. Henryka Jankowskiego spotkali się i ustalili, jak zareagować na tekst "Dużego Formatu" oskarżający zmarłego w 2010 r. duchownego o pedofilię. W ciągu najbliższych dni do redakcji trafi żądanie sprostowania, a po Świętach pozew o naruszenie dóbr osobistych.
Na nowe oskarżenia pod adresem kapelana Solidarności zareagowała jego rodzina. Niedawno odbyło się spotkanie krewnych duchownego, na którym podjęto decyzje dotyczące kroków prawnych. - W ciągu kilku dni wystosujemy żądnie sprostowania od "Gazety Wyborczej" - mówi Wirtualnej Polsce Andrzej Sagan, zięć siostry ks. Jankowskiego.
Zobacz także: Mieszkańcy Gdańska bronią ks. Jankowskiego. "Nie ma dowodów, tylko plotki"
To nie wszystko - potwierdzają się doniesienia Wirtualnej Polski sprzed kilku dni - rodzina pozwie "Gazetę Wyborczą" za naruszenie dóbr osobistych. - Trzeba to dobrze przygotować, także od strony prawnej, a jako, że mamy Święta i Nowy Rok, to zapewne złożymy pozew w styczniu - mówi nam Sagan. Rodzina nawiązała już współpracę z kancelarią prawną z Trójmiasta, ale jej pełnomocnik nie znalazł czasu na rozmowę o przygotowywanym pozwie.
3 grudnia w "Dużym Formacie", dodatku do "Gazety Wyborczej", opisano nieznane dotąd relacje ofiar ks. Henryka Jankowskiego, zmarłego w 2010 r. proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku. Od tego czasu opisujemy kolejne wątki. W Gdańsku toczy się dyskusja nad usunięciem pomnika duchownego i odebranie mu tytułu Honorowego Obywatela Miasta. Obrońcy prałata zdają się być w mniejszości, a tacy jak prof. Peter Raina, raczej nie pomagają sprawie.
"Znam ten artykuł, on jest bardzo ordynarnie napisany. Ale dlaczego teraz się o tym mówi? Bo spojrzała na pomnik i chciało jej się rzygać? No dajcie spokój! Ksiądz Jankowski był człowiekiem wielkiej kultury, nie wierzę w te oskarżenia" - mówił Wirtualnej Polsce. - Prokurator zajmował się różnymi sprawami, dlaczego wtedy nie powiedzieli o tym? Przecież wówczas prałat by siedział. Dla mnie zasadnicze jest pytanie, dlaczego te osoby, które teraz oskarżają, nie zawiadomiły prokuratorów, kiedy ta sprawa była głośna, i to nie tylko w Polsce, ale i w Australii. Teraz to zemsta "Gazety Wyborczej". Kolejna. To zemsta żydowska przeciwko prałatowi - przekonywał.
Zupełnie inaczej o sprawie mówiła dziennikarka Joanna Podsadecka, która historię Barbary Borowieckiej opisała rok przed 'Dużym Formatem", ale wówczas nie ujawniła danych oprawcy. - Kiedy pojawił się wątek ks. Jankowskiego, musiałam posprawdzać wiele szczegółów. Dla mnie ta opowieść od początku była bardzo wiarygodna, wbrew temu co dzisiaj niektórzy próbują sugerować. Niestety, dyskredytowanie ofiar to stały element obrony sprawców molestowania i pedofilii - wyjaśniała. - Jeden ksiądz mocno skrzywdził Basię, to zmieniło bieg jej życia, a drugi pomógł jej leczyć rany. To bardzo istotne. Tak jak to, aby więcej ofiar odważyło się mówić. Barbara bardzo długo dojrzewała do opowiedzenia tej historii, minęło 50 lat - dodawała dzienniarka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl