PolskaRodzice w sądzie, a maluchy w domach dziecka

Rodzice w sądzie, a maluchy w domach dziecka

Sądy rodzinne nie biorą pod uwagę dobra dziecka. Sprawy ciągną się latami, a dzieci czekają na ich rozstrzygnięcie w placówkach opiekuńczych - pisze "Gazeta Polska Codziennie".

Rodzice w sądzie, a maluchy w domach dziecka
Źródło zdjęć: © WP.PL | Damian Wis

18.12.2013 | aktual.: 18.12.2013 10:31

W niewielkiej miejscowości na Podkarpaciu ("GPC" nie podaje nazwy miasteczka na prośbę rodziców) do jednego z sądów trafiła sprawa o ograniczenie praw rodzicielskich. Jedynym powodem, na który wskazywano, była domniemana choroba alkoholowa ojca.

– W rodzinie nie dochodziło do przemocy, dzieci były nakarmione, nie sprawiały kłopotów wychowawczych w szkole ani nie miały poważnych problemów z nauką. Co prawda ojciec od czasu do czasu nadużywał alkoholu, ale nad wszystkim czuwała matka – powiedziała prof. Józefa Hrynkiewicz, poseł PiS, która podjęła interwencję w obronie rodziny.

Sąd nie zbadał jeszcze sprawy, a czworo rodzeństwa w wieku od 6 do 13 lat trafiło do domu dziecka. Ojciec trafił na terapię odwykową, jednak został zwolniony ze szpitala, bo okazało się, że wstępna diagnoza się nie potwierdziła (lekarze wykryli za to u niego chorobę wieńcową i cukrzycę)
.

Dzieci nie wróciły jednak do rodzinnego domu. Ostatecznie sąd postanowił, że pozostaną w placówce opiekuńczej. Cała sprawa trwała ponad półtora roku.

Sprawa z Podkarpacia nie jest wyjątkiem. Przed jednym z warszawskich sądów rodzinnych postępowanie dotyczące prawa do opieki nad dzieckiem trwa już niemal dwa lata. Matka walczy o dziecko, które zabrał jej mąż. Przez ten czas kobieta nawet nie ma możliwości spotkania się z dzieckiem.

Prof. Hrynkiewicz zwróciła się w interpelacji dotyczącej przewlekłości postępowania w sądach rodzinnych do ministra sprawiedliwości. Po wielu miesiącach oczekiwania na odpowiedź dowiedziała się, że wszystko jest w porządku, a sądy działają sprawnie. Mało tego, podsekretarz stanu w resorcie sprawiedliwości Wojciech Węgrzyn ogłosił sukces i stwierdził, że postępowania w sądach trwają coraz krócej. Ponadto poinformował, że minister sprawiedliwości nie może nic zrobić, aby przyspieszyć procedury, bo sądy są niezawisłe.

– Obserwując działanie sądów rodzinnych mam wrażenie, że są one niezawisłe, ale od używania rozumu oraz niezawisłe od sumienia, a nawet od zwykłych ludzkich uczuć – ocenia prof. Hrynkiewicz. Podkreśla, że problem leży nie tylko po stronie wymiaru sprawiedliwości. Zwraca uwagę na błędne rozwiązania systemowe dotyczące opieki nad rodziną. Wskazuje na fatalne zapisy w ustawie o zwalczaniu przemocy w rodzinie i o pieczy zastępczej.

Zdaniem prof. Hrynkiewicz prawo bardziej dba o interes rodzin zastępczych niż o dobro dzieci i ich naturalnych rodzin.

Czytaj więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie": Rodzice w sądzie, a maluchy w domach dziecka

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)