Rodzice nie chcą w szkole agresywnego chłopca
Rodzice uczniów dwóch klas trzecich w jednej z łódzkich podstawówek, nie posłali dzieci do szkoły. W ten sposób zaprotestowali przeciwko obecności na lekcjach agresywnego dziewięciolatka.
29.05.2006 | aktual.: 29.05.2006 17:48
"Zbuntowani" rodzice twierdzą, że chłopiec zaczepia i bije innych uczniów. Jest też agresywny w stosunku do nauczycieli. Rodzice zapowiedzieli, że nie będą wysyłać dzieci na lekcje tak długo, jak długo chłopiec będzie chodził do tej szkoły.
Dyrektor placówki Marzanna Topolska powiedziała, że problemy z dziewięciolatkiem trwają już od trzech lat. Przyznała, że chłopiec czasami atakuje innych uczniów, a także nauczycielki. Dodaje jednak, że winę za to ponoszą przede wszystkim jego rodzice.
Rozmawiamy z nimi od samego początku, jak tylko zaczęły pojawiać się pierwsze kłopoty. Oni jednak nie reagują, a dziecko cierpi - powiedziała Topolska.
Dodała, że szkoła zaproponowała, aby chłopiec miał indywidualne nauczanie. Jest bardzo zdolny i nie miałby z programem żadnych kłopotów. Jego rodzice odrzucili propozycję. Nie można też usunąć dziewięciolatka ze szkoły, bo jest to jego szkoła rejonowa.
Topolska zaznaczyła, że o sprawie wie łódzkie kuratorium, ale prawdopodobnie dopiero we wtorek będzie miała okazję porozmawiać o niej szerzej z kuratorem.
Kuratorium twierdzi, że nic się w tej sprawie nie da zrobić, bo takie jest prawo.
Ojciec chłopca, który przyprowadził do szkoły tylko córkę, nie chciał komentować sytuacji.
Sprawa jest bardzo trudna; konflikt osiągnął taki moment, gdy strony nie chcą rozmawiać, a rozmowa jest im bardzo potrzebna. Protestujący rodzice i rodzice chłopca powinni spotkać się i spróbować porozmawiać o tym co wspólnie mogą zrobić; protestujący powinni spróbować pomyśleć co by sami robili i jak się czuli gdyby chodziło o ich dziecko - powiedziała dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej na Pradze Południe w Warszawie Katarzyna Okulicz-Kozaryn.
Dodała, że jej zdaniem rodzice chłopca powinni również rozważyć możliwość przeniesienia go do innej szkoły, gdzie mógłby on "zacząć wszystko z czystą kartą", np. do szkoły integracyjnej. Podkreśliła, że nie zna tej konkretnej sprawy, dlatego jej rady są czysto teoretyczne, nie mniej konieczna jest mądra praca rodziców chłopca ze specjalistami i szkołą.
Okulicz-Kozaryn podkreśliła, że indywidualne nauczanie to konieczność w sytuacji, gdy nie da się uczyć dziecka inaczej. Nie powinno się jednak ono odbywać zupełnie w oderwaniu od szkoły i grupy rówieśniczej. Dobrze by było, żeby taki uczeń mógł brać udział w uroczystościach szkolnych i niektórych lekcjach - dodała.