Rodzą u sąsiadów
Pojedyncze sale porodowe, dwuosobowe pokoje z telefonem przy łóżku i telewizorem, do tego badania dziecka, a wszystko w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. W klinice w przygranicznym niemieckim Schwedt (Brandenburgia) od jesieni ub. roku urodziło się 18 polskich dzieci - podlicza "Kurier Szczeciński".
14.02.2006 | aktual.: 14.02.2006 07:14
Ordynatorem kliniki położnictwa i ginekologii w Schwedt jest dr n. med. Janusz Rudziński. Na oddziale pracuje sześciu polskich lekarzy. Uruchomiono całodobową infolinię w języku polskim. Świadczenia zdrowotne związane z ciążą lub porodem udzielane są Polkom na podstawie formularza Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego.
- W ub. roku od jesieni przyjęliśmy do porodu 10 pań z Polski - mówi dr Rudziński. - Od stycznia br. było ich 8. Za świadczenia płaci Narodowy Fundusz Zdrowia, one z własnej kieszeni nie wydają nic. W Niemczech pacjentka sama może zdecydować, jak chce urodzić dziecko - na życzenie wykonywane są cesarskie cięcia, można też rodzić w wodzie. Przez cały czas pobytu kobiecie ma prawo towarzyszyć ktoś bliski, np. mąż. Po porodzie mogą wspólnie zająć osobną salę, wówczas druga osoba płaci 20 euro za dobę z wyżywieniem.
Współpracująca z Pomorską Akademią Medyczną klinika jest otwarta na polskie pacjentki, bo w okolicy bardzo spadła liczba porodów. NFZ w Szczecinie nie ma danych o porodach za granicą. Nie widzi też przyczyn, dla których kobiety miałyby wybierać Niemcy. - Większość zachodniopomorskich szpitali oferuje bardzo wysoką jakość usług zdrowotnych - twierdzi Małgorzata Koszur, rzecznik NFZ w Szczecinie. (PAP)